Siberko, ja mam liściasty ogród, ale moje lato było upalne i suche, więc n.p. zaczynają mi lecieć liście z drzew i to mnie strasznie irytuje
No i spadające tonami jabłka i gruszki, które codziennie muszę zbierać, brrr, jak ja tego nie lubię! Ogród jest suchy i - ile bym w nim nie pracowała - ciągle wydaje mi się zaniedbany. Czekam już chyba na kolorową jesień, albo choćby na deszcze, bo nie mogę patrzeć na te przywiędnięte, zmęczone rośliny
I stąd ta chandra, dołek, deprecha, czy jak nazwać ten stan
Martusiu, dziękuję za słowa pocieszenia
Już mi lepiej, ale : chryzantem nie mam, do kwitnienia astrów i rozchodników jeszcze trochę, hortensje już mi się opatrzyły, ogród wysuszony na wiór, liście lecą, jabłka spadają, a mi się nic nie chce
Iwonko, a ja przełom maja i czerwca uwielbiam - to czas żywej, soczystej zieleni i kwitnienia moich ukochanych azalii
Wtedy tylko wzdycham "chwilo trwaj!"...
Joluś, jak zwał tak zwał, ale coś wisi w powietrzu...Jak już nawet myśl o roślinkowych zakupach mnie nie cieszy, to chyba musi być nie najlepiej. I, masz rację, chyba mam dosyć tych upałów
Wczoraj 37 w cieniu, dzisiaj "tylko" 28
Pawle, ja miałam jedno podejście do gunnery czas jakiś temu, ale kiepsko u mnie rosła, dużo z nią było zachodu i dałam sobie spokój. Obawiam się, że na zimnej i deszczowej północy nie dorosłaby do takich rozmiarów, o ile w ogóle przeżyłaby pierwszą zimę. A wrocławski Ogród Botaniczny jest, z tego co wiem, jedynym w Polsce, który może pochwalić się takimi okazami!
Martusiu, jeżeli w psychologii nie ma jeszcze takiej jednostki chorobowej, to jak najszybciej należy ją wprowadzić! "Syndrom jesiennego wypalenia u ogrodnika-amatora" - taką roboczą nazwę tej choroby proponuję wprowadzić
A na razie żadne lekarstwa nie działają; nawet myśl o zakupie cebul lilii...oj, niedobrze, niedobrze
Agnieszko, Kyushiu jest niezawodna i o tej porze, kiedy niewiele kwiatów kwitnie, naprawdę cieszy!
Chociaż upały to nie jest to, co hortensje lubią najbardziej
Wieczorami latam i podlewam biedaczki...
Ewelinko, Mój agapant w pierwszym roku też nie zakwitł, więc nie zrażaj się, na zimę wstaw go do zimnego pomieszczenia, delikatnie podlewaj, a wiosną, kiedy zacznie wypuszczać zielone listki, wynieś do cieplejszego miejsca i zacznij zasilać. Dopóki się mieści w donicy, nie przesadzaj go, bo strasznie tego nie lubi i po przesadzeniu może kaprysić i nie kwitnąć...
Jeśli chodzi o hortensje bukietowe, to moje mają już z 10 lat, ale kwitną co roku obficie i niezawodnie
Wczesną wiosną (w marcu) przycinam je ok. 30, 40 cm nad ziemią; zasilam specjalistycznym nawozem do hortensji, albo po prostu gnojówką z pokrzyw raz albo dwa razy. Ważne jest też stanowisko - moje rosną w półcieniu. I to w zasadzie wszystko
W czasie tych upałów większość roślin wygląda mizernie, ale wrzosy chyba nie narzekają. I choć bardzo przypominają o jesieni i tak je lubię