Dorotko, bardzo się cieszę, że azalie i rododendrony tak ładnie doszły do siebie, bo zwłaszcza japonki po zimie nie wyglądały najlepiej...
Ja z kolei podziwiałam wielkie cedry we Włoszech
Ale nie mam kompleksów, bo mój jest równie okazały, a byłby jeszcze ładniejszy i bardziej kształtny, gdyby nie sosna czarna, która go trochę blokuje z jednej strony
Joluś, a u mnie ziemia kwaśna, więc nawet specjalnie nie muszę jej zakwaszać dla kwasolubów
Do dołka dodaję trochę igliwia spod sosny, potem wiosną prysnę je Magiczną Siłą i chyba nie narzekają
Dolnośląskich zim też się nie boją, no, może trochę azalie japońskie...
Jagódko, Stella d'Oro to chyba najbardziej wytrzymała i bezproblemowa odmiana liliowców! Nie jest może taka efektowna jak te falbaniaste i z oczkami, ale na pewno najdłużej kwitnie
Siberko, chemią nie pryskam w ogrodzie, więc wybrałam drugie wyjście i wiosną ją wycięłam. To znaczy przycięłam przy samej ziemi, bo to wiekowa winorośl i wykopanie jej z korzeniami oznaczałoby dewastację całej rabaty. A ona zaczęła oczywiście wypuszczać nowe pędy z korzeni i teraz one mają już po kilka metrów i -jak na razie- wyglądają na zdrowe
Małgosiu, ciekawe, co brakuje Twojej Stelli?
A na jakim stanowisku rośnie? Inne liliowce ładnie Ci kwitną? Nalewkę polecam, trzeba ją robić póki mięta jest w ogrodzie...U mnie jej nie brakuje:
Martusiu, pani jest nieco zdziwaczała, bo teraz to już nie na kolanach, ale na leżąco coś tam fotografuje
Ale - niech jej tam! Moim roślinkom nie ubędzie
A pączki mają już i azalie, i rodki
Sierpniowy widoczek:
...i moje begonie, wyhodowane na własnej piersi