Magdo moje mszyce zignorowały oprysk z gnojówki pokrzywowej
, z tego, co czytałam, nie tylko moje
Zresztą mszyc na różach miałam nie za dużo, za to zaatakowały tam gdzie się ich nie spodziewałam - zjadły mi krwawniki i rozchodniki, niektóre prawie doszczętnie
. Te likwidowałam Decisem, skutecznie
. Bruzdownica też się trafiała, znalezione larwy rozgniatałam, a nimułki jeszcze u siebie nie spotkałam.
Mówisz, że leje u Was
, no popatrz, a u nas znów upały
Elu moje wszystkie piwonie darowane
, część od Uli (ulakonie), to stare odmiany, które odziedziczyła z działką, a druga część od Marty, która się pozbywała pełnych, bo się zakochała w pustych
. A jedna od Ciebie
. Jak dają, to biorę
Różę rozpoznałaś prawidłowo, to Kardynał
, wreszcie przestał być taki siny
Iwonko ostatni to Chippendale, wiem, trochę nie moja kolorystyka ale dałam się namówić
, za to w późniejszej fazie ładnie różowieje
Potwierdzasz moje przekonanie o braku toksyczności gnojówki pokrzywowej
Moniko troszkę już odżyłam
, choć nie wszystko poszło dobrze
, zamiast resekcji straciłam ząb, a z nim cały most
Wracając do gnojówek
, jedno wiaderko na początek wystarczy
. Ja stosuję różne stężenia do podlewania, najczęściej 1 do 1
, czyli pół konewki gnojówki na pół wody
. Leję raz a dobrze
. Oczywiście Ty będziesz jej miała mniej, więc rozcieńczaj bardziej, bo Ci na nic nie starczy
Nie stosuję jakichś ścisłych terminów, choć wiosną, dopóki pokrzywa nie kwitnie stosuję częściej, bo więcej nastawiam. Teraz będę nastawiała jeszcze skrzyp, a potem to już tylko wrotycz, który głównie stosuję do walki z mszycami w opryskach, a także do podlewania przeciwko pędrakom i opuchlakom. Czasem leję też w korytarze nornic
Paweł ale Ty delikatny jesteś
Dorcia no właśnie
, gdzie Ty sie podziewasz ostatnio
. Jak ja się nie mogę doczekać wakacji
, skończyć wreszcie z tym jeżdżeniem
Bywanie w szkole to jeszcze rozumiem, ale lekarz? Dalej ta infekcja, czy dzieci?
Podpowiedź o skrzypie wykorzystam skrzętnie przy najbliższej okazji
To może coś na skołatane nerwy
, ostróżki Ci się kiedyś podobały
Gosiu moim zdaniem nie ma brzydkich piwonii
, zwłaszcza jak darowane z sercem
Z tym skrzypem muszę zapamiętać, bo staram się robić wszystko, żeby moje roślinki wzmocnić
Jolu ja doprawdy nie wiem jakim cudem mielibyśmy obrócić w jeden dzień do Sulejowa, a inna opcja nie wchodzi w grę
Moje piwonie zaczęły właściwie dopiero teraz kwitnąć, więc zbytnio nie ucierpiały
, właściwie leży tylko jedna
Dziś z powodu niedyspozycji, tylko krótki obchodzik zrobiłam
, ale muszę się podzielić radosną nowiną
, mam sprzymierzeńców w walce z ogrodnicą
To... wróble
. Obserwowałam dziś rano jak sukcesywnie przemieszczały się z krzaczka na krzaczek w poszukiwaniu chrząszczy
, nie omijały nawet tych nie kwitnących
. A nad rugosą usiadły w grupce na płocie i wypatrywały łupu
. Potem jak odleciały, przeszłam się uzbrojona w woreczek
i znalazłam tylko kilka sztuk
. Muszę tylko kota chwilowo w domu trzymać, bo mi sprzymierzeńców przepłoszy
kilka widoków o zachodzie słońca