Haniu- słońce dodaje otuchy, tak samo temperatura- jestem zachwycona tegorocznym listopadem. Nie dośc, że po prostu jest pięknie, to jeszcze tak nam o było potrzebne do prac na zewnątrz. Udało się super, ale ja liczę na jeszcze trochę równie łaskawej aury- przyzwyczaiłam się
Światełka w salonie bardzo mi się podobają. Wiadomo- wszystko jest kwestią gustu, ale jak tylko je zobaczyłam, to nie chciałam już żadnych innych. Jeszcze nie wszystkie zapalamy, bo nie mamy założonych wszystkich włączników- w zasadzie są zbieraniną różnych. Zakup docelowych jeszcze przed nami- sama rozumiesz..
Kostka skończona wczoraj, dziś były prowadzone ostatnie prace na balkonach. Fotkę kostki zrobiłam- ale wychodziłam rano spiesząc się bardzo, słońce utrudniało, a część kostki zasłonięta folią- przed glazurnikiem.. Balkon też się załapał..
Mąż stwierdził, że "aż prosi się o wysypanie kory"- nooo, to ja rozumiem
U Ciebie też robili z klinem? Powinno być OK. U Rodziców wszystko się trzyma już kilkanaście lat, kostka na podjeździe nie opuściła się wcale i jest taka, jak tuz po położeniu, a jak wspominałam- jeden brzeg był mocno obciążany kilka razy dziennie, bo z kostki zjeżdzało się na boczną drogę, wjeżdżały samochody z dostawą kilku metrów drewna, samochód do naszej przeprowadzki.. słowem- była używana, trzyma się
Ja się nie martwię- zacznę, jeśli coś się będzie działo (tfu tfu tfu), ale powinno być dobrze..
U Rodziców kliny- o ile dobrze pamiętam- są troche chudsze, niż nasze, więc pewno nie masz się czym martwić. Tym bardziej, że wykonawca obiecuje, że w razie czego zmieni konstrukcję. Życze powodzenia w tej kwestii- nam obu
Psinka szczęśliwa pochrapuje obok mnie- ten to sobie pożyje.. Teraz nocował u nas w sypialni, żeby nieco odsapnął po ostatnich stresach. Znowu będzie go ciężko odzwyczaić- jeszcze nie wejdę do połowy schodów, a on już pod drzwiami sypialni stoi
Witam Ciocię
Aguniadę Nastrój dobry przez wzgląd na pogodę i właśnie skończone prace. Niestety nerwy ogóle psują radośc- ja sobie bardzo źle radzę ze stresem i żadne odskocznie nie pomagają, jak mnie stres złapie. Po prostu bodziec musi minąć, żebym zaznała spokoju. Temat rzeka..
Też się nie mogę doczekać kolejnego sezonu- może wreszcie po kilku ciężkich latach będzie można nieco luźniej planować wydatki i radośnie zagospodarowywać rabaty. Cieszę się, że P sam o tym wspomina- że kory brakuje, że rabata pusta i trzeba coś na niej posadzić.. Jeśli tylko finanse pozwolą, to nie będę miała problemu z wycieczkami do ogrodniczego. Wiadomo- tyle rzeczy chciałoby się kupić, a trzeba wybierać co ważniejsze. Powoli jednak pojawi się wszystko- niekończąca sie opowieść
Zakuś nadzwyczaj dobrze się odnajduje- już nawet ekipa jakby mniej go denerwowała z każdym kolejnym dniem. Teraz tylko trzeba go sprowadzić na ziemię i przypomnieć, że legowisko to nie jest mój szlafrok w sypialni- będzie zabawa przez kilka nocy i odsyłanie po kilka razy do legowiska..
Z kostki cieszymy się bardzo. Ekipa bardzo nam się podobała- sensowni, myślący, ustalający wszystko z nami. Wołali nas co chwilę, każdy kształt omawiali, starannie pracowali a co ważne- nie było tak, jak zawsze, że jedno robią, a niszczą 3 inne rzeczy dookoła.. Poza tym weseli, dowcipni. Ostatniego dnia im powiedziałam, że fajne z nich chłopaki, ale trochę za wcześnie przyjeżdżają
Mam nadzieję, że w perspektywie lat okaże się, że to solidna robota- na razie jesteśmy bardzo zadowoleni.
Dziś wiekopomna chwila- pierwsze wjechanie samochodami do garażu