Maju, no i czy my nie jesteśmy wariatki? Wszyscy inni nie wyszliby z domu w taką pogodę, a my wręcz pędzimy na dwór
Patrzyłam na prognozę długoterminową i nie widziałam przymrozków. Chyba ogrodnicy się przesunęli.
No niestety czasem praca daje mi w kość. Dzisiaj wróciłam do domu po 19. Dobrze, że wczoraj zrobiłam zakupy. Dzisiaj pewnie byłoby to niemożliwe.
Ewo, ten wilczomlecz nazywa się mirtowaty. Zimuje u mnie bardzo dobrze. Wiosną po przekwitnięciu obcinam do zera. Wypuszcza nowe gałązki. Tylko trzeba uważąć, bo ma trujący sok.
Kasiu, u mnie tylko Eden ma pączki. Reszta jeszcze wypuszcza listki. Zimą róże u mnie wypusćiły listki na końcówkach gałązek, dół był łysy. Obcięłam i dopiero teraz zostały pobudzone dolne pąki. Edena nie obcinałam, więc miał czas na tworzenie paków.
Ewo Nowinko, chyba masz rację z tymi ogrodnikami. Mam nadzieje, że to już koniec tego zimna.
Ja kaszlę od 2,3 miesięcy. Zapisałam się do pulmonologa..na 31 sierpnia
Muszę jakoś wytrzymać do tego czasu
Dorotko, pączki różane na pewno są ale na pnących różach, a te wysokie więc nie możesz dostrzec
Jak pisałam Kasi, moje róże tez bez pączków. Jeden jedyny Eden się wyrwał
Biało żółty musi wyglądac pięknie. W simie ja nie mam nic przeciwko takiemu zestawieniu.
Gdyby nie ta wstrętna trawa rozłogowa nie zmieniałabym trawnika. A jak już zmieniłam mogę o niego troche podbać
Tyle ile mi starzcy cierpliwości
Współczuję tego braku deszczu. U mnie pada akurat i gdyby nie zimnu-ica to byłabym zadowolona
Vituś, dobrze, dobrze, ale do tej pory kosiłam tylko raz w tygodniui wystarczało, a teraz kosiłam w czwartek, a kolejny raz we wtorek i trawa była już bardzo wysoka. Nie wiem, czy dam radę tak często kosić, szczególnie że ostatnio w pracy znowu się nawarstwiła robota i wracam późno
Wybrałam wszystkie. Tej wiosny przynajmniej na tej części robionej jesienią nie powinno ich być. Chrabąszcze majowe składają jaja w porze wylotów. To co miało powstać do jesieni powstało i zostało unicestwione. Teraz pedraki moga pojawić się dopiero za rok. Za to muszę koniecznie zwalczyć opuchlaki. Coraz więcej szkód mam przez nie i w coraz to innych częściach ogrodu się pojawiają. Może w końcu w weekend uda mi się zrobić podlewanie chemią. Na nicienie do całego ogrodu mnie nie stać.
Z pracą to jest różnie. Przeżyłam największy szok w zeszłym roku. W tym jest już ze mną dużo lepiej. Nie przezywam już tak. Po prostu czasem zdarza się dużo więcej pracy. U nas nie jest ciekawie z pracą. Bardzo, ale to bardzo trudno dostać, a w dodatku jeszcze za w miarę dobrą pensję. Na razie mam pracę do końca przyszłego roku. Co będzie dalej zobaczymy, ale nie załamuje się. Może coś się zmieni? W dodatku mogę zarabiać na mojej pasji. I raczej nie jako projektant ogrodów, ale jako hodowca. Jakoś siebie bardziej w tym temacie widzę. A że u nas jest totalny brak fajnych roślin, może się uda? A może sklep ogrodniczy otworzę
Odnalazły się zaginione zawilce. W postaci pojedynczych kwiatków, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie ich więcej