Dobre popołudnie! (nie wiem, czy tak można pozdrowić o tej porze dnia
)
Magorzatko, mam nadzieję, że do wszelkiego rodzaju wypieków wrócę, gdy już ogród nie będzie wzywał. Brakuje mi tych kuchennych rytuałów, a przyznam, że pieczenie chleba chyba lubiłam najbardziej! Ten niepowtarzalny zapach w domu, cudowna chrupiąca skórka, fantastyczny smak - tego nie dostanie się w sklepie.
Wyobrażam sobie, że cierpisz mając perspektywę powrotu do normalnych zawodowych zajęć. Z drugiej strony, miło co miesiąc otrzymać z tego tytułu gratyfikację. Przecież mamy potrzeby, nieprawdaż? My w szczególności.
No cóż, a do emerytury (jakiej!) jeszcze tyle lat...
Iwonko, to prawda - zrobiło się całkiem ciepło. W sam raz na sadzenie - udało się?
Ewuniu, zostawiłam wciąż sporo róż; m.in. Sebastian Kneipp, Bonica'82, Aspirin Rose, Leonardo da Vinci oraz jego brat Blanche, Cinderella, Princess of Wales, First Lady, Brother Cadfael, Super Dorothy, Bonita Renaissance, Nostalgie, The Pilgrim, Mr. Lincoln, Golden Celebration, Ilse Krohn Superior, Flammentanz, Compassion, Benjamin Britten, The Alnwick Rose... więcej nie pamiętam, ale na pewno coś jeszcze pozostało. Nie mało, bo niektóre z róż występują w większej niż jedna sztuka ilości... Do nieba nie wysyłam, ale w dobre ręce... Ja jestem zadowolona i chyba ktoś jeszcze będzie
Gosiu, taka pogoda jak wczoraj nikogo chyba nie nastraja pozytywnie...
Grunt, że dzisiaj się ociepliło i wyszło słońce - od razu człowiek ma inny humor i energię.
Z tym rozluźnianiem rabat zawsze jest kłopot, jednak mnie ścisk zaczął męczyć, stąd eksmisje to naturalna kolej rzeczy...
U Ciebie ten busz ma swój urok, więc chyba nie rezygnuj?
Powyżej napisałam, jakie róże zostały...
Ewa, czekam z utęsknieniem na relację z Twojego ogrodu, mogą być też kocie zdjęcia, no i perspektywa, o której rozmawiałyśmy
Na wsi było dziś takie niebo:
Z którego zrobił się rzęsisty deszcz w pełnym słońcu: