Dobry wieczór
Kochani
Już spieszę z relacją … późno dzisiaj wróciłam z pracy, jak mawia młodzież - „ledwo zipię” - ale z największą przyjemnością i , co tu dużo ukrywać, z dumą opowiem o miejscu bajkowym, wyczarowanym ludzką ręką, ze skalniakiem tak pięknym, pełnym zadumy, że chciałoby się w nim przebywać godzinami …. z roślinami tak ukochanymi, że odwdzięczają się cudowną kondycją, pomimo upałów …. z tak wysmakowanym zestawieniem i doborem gatunków, że niejeden Ogród Botaniczny zarumieniłby się ze wstydu …
Ewogrod … Gród Ewy ? Czy raczej Królestwo ? … A może Tajemniczy Ogród ? …. wszystkiego po trochu ….
Kiedy budzik obwieścił pobudkę, za oknem było jeszcze ciemno; zdezorientowane psy, węsząc co prawda jakiś podstęp, żwawo rzuciły się do kuchni, gdzie biegiem szykowałam termosy z kawą i herbatą; po namyśle zapakowałam kilka kanapek, głośno śmiejąc się w duchu, że właściwie to krótki dystans i po co nam drugie śniadanie
? Co prawda Ewa pisała, że podróż trwa 3,5 godziny … hmmmm, aż tyle ?
Dobrze; jeszcze rzut oka na mapę, Dredzik i Figo jadą z nami ( dziewczynki są młodsze, a co za tym idzie, mają sprawniejsze „zaworki” ), więc zabieram miseczki, aaaaa ! Adam, zabrałeś aparat ?
Ruszamy. Droga z Poznania na Wrocław jest bardzo wygodna, bezpieczna, na szczęście pogoda łaskawie dopisuje, jest sucho i słonecznie, jednak ruch samochodowy spory.
Przydrożne pola i drzewa doprowadzają mnie do łez rozpaczy …. ugory, ścierniska, rozległe łany zeschniętej na wiór kukurydzy, jabłonkowe sady z opadłymi owocami, których nikt nie zbiera …
Aleje drzew wzdłuż trasy to w zasadzie cmentarzyska …. te najbliżej szosy właściwie są suche, być może dodatkowy wpływ miał rozgrzany asfalt …. rozdzierający widok
Za Lesznem sytuacja odrobinę się poprawia, pojawiają się „zielone” plamki, ale mimo wszystko czuję, że ta jesień będzie inna
Dojeżdżając do Odry o mały włos nie gubimy się w gęstej mgle, dookoła bielusieńko, jedziemy bardzo wolno i ostrożnie. Uffff, nareszcie Bolesławiec ( piękne, schludne i czyste miasto, a ja oczami wyobraźni widzę charakterystyczny, znany na całym świecie biało-granatowy wzorek ), ponieważ wiem, że niedługo zobaczę Ewę.
Po 230 km ( Matko Boska! ) „jesteśmy u celu, prowadził nas Krzysztof Hołowczyc”
)
I jestem w Raju.
Ewuniu, przepraszam, że to napiszę, ale muszę i już. To drobniutka kobieta, sama, dzielna i niezwykle związana ze swoim ogrodem, dokonuje niewiarygodnych starań, aby Jej Kraina była tym, co ujrzeliśmy.
Tam nie znajdziemy niepotrzebnych roślin; każda ma swoje wyznaczone miejsce, z miłością i troską pielęgnowana, z pasją uprawiana i z niesamowitą starannością prowadzona. Najbardziej podziwiam wiedzę Ewy, Jej pamięć, doświadczenie i ogromną fascynację skalniakami, hostami i żurawkami. To chodząca Encyklopedia, żywa, namacalna i bardzo, bardzo chętnie otwarta na wszelkie pytania, wątpliwości, udzielająca najprostszych porad, identyfikująca w mgnieniu oka każdą napotkaną na spacerze roślinę ….
Bożenka miała rację– część Ogrodu przywodzi na myśl powiew orientu – oryginalnie przycięte drzewa i krzewy, miniaturowe iglaczki i kloniki, wszystko zadbane i pięknie wyeksponowane …. wybaczcie, ale ilość gatunków i odmian jest dla mnie, jako właścicielki 400 m2 ogródka, porażająca … na skarpach, łagodnie opadających ku stawowi z karasiami, przycupnęły roślinki o wymyślnych kształtach, kolorach, strukturze i rozmaitej wielkości, poprzeplatane trawami, turzycami, rozchodnikami i skalnicami; tu i ówdzie śmiało przeciskają się bluszcze o drobniutkich listeczkach, na ogrodzeniu natomiast pysznią się ich kuzyni o zgoła większych, misternie wyciętych liściach; nieopodal, w cieniu wielkich, starych i dostojnych drzew iglastych chowa się armia host i zwarte szeregi żurawek, niektóre odbijają swe oblicza w krainie luster … niesamowite wrażenie potęguje kilkudziesięcioletni włoski orzech; cyprysik nutkajski i błotny, śliwa o ciemno-bordowych liściach, „choinka” podobna do Araucarii, o niezwykle ostrych igłach, tuż obok na tle złotego piaskowca siewka brązowej turzycy – bardzo artystyczne zestawienie
W małym jeziorku wiodą szczęśliwe życie żaby, których nostalgiczne kumkanie słyszę do tej pory ….
Mogłabym opowiadać o tym Schronieniu przed Światem godzinami, o wielkiej Pasji, o ogromnej, ciężkiej Pracy, o Miłości, o wszechobecnej i na każdym kroku widocznej Fascynacji, Samotności i Odwadze …. ale nie czuję się na siłach, aby oddać to wszystko słowami.
Niech obrazy przemówią za mnie.
Ewo …. z całego serca dziękuję
.
Bronze Beauty
- największa żurawka, jaką kiedykolwiek widziałam ...
A na portrety host zapraszam już jutro …. Adam zakochał się w tych dumnych roślinach o szlacheckim wyglądzie … prawdziwe arystokratki
Funkie, których zdjęcia zamieściła Ewa ( Ewuniu – dziękuję ), niech będą zapowiedzią wtorkowej relacji
Kochani, chciałabym uczciwie odpowiedzieć na wszystkie wpisy, ale że wrażenia ostatnich dni i poniedziałkowy „trud” pracy zrobiły swoje, więc pozwolę sobie odmeldować się ( Adasiowa – spocznij ! ) do jutra, a Wam życzę – mam nadzieję – przyjemnego spaceru po Krainie Spełnionych Marzeń Ewy ….