Veruszko, ja Cię bardzo przepraszam, ale wiosny w Twoim ogrodzie raczej nic nie przebije, podobnie jak w większości tych pięknych Waszych zakątków, gdzie królują krokusy, przebiśniegi, śnieżyce, ranniki i inne cebulowe kwiaty … tymczasem ja, z barku w/w, muszę ratować się wspomnieniami z kwietnia i maja
Sieriko, oto obiecane zasiewy z miejskiej dżungli ..
Ossstrrre papryczki ...
„Szklarenka” z maluchami: pietruszkami i kilkoma odmianami sałaty
Natomiast w zacisznym kąciku, przy kaflowym piecu, grzeją się kolejne wysiane papryczki, następna partia kolorowych sałat, endywia, musztardowiec i goździki, jedne z moich ulubionych rabatowych kwiatów;
Zapowiadane na dzisiaj słońce i 10 stopni oczywiście nie sprawdziło się, niebo od rana zasnute chmurami, wieje przenikliwy wiatr, wygłodniałe ( przednówek !!! ) ptactwo z nadzieją spogląda w szyby, ale już na przykład wrony siwe zaczynają gromadzić materiał na gniazda – najczęściej są to skrawki gazet, papiery i kawałeczki foliowych worków … ot, uroki miasta
Jagódko, doskonale rozumiem Twoje nastroje … nazywam je przesileniem wiosennym, czym zawsze wprawiam w osłupienie moją rodzinkę, która zazwyczaj w takim wypadku stwierdza, że notorycznie dopada nas jakieś przesilenie: jak nie jesienne, to wiosenne, albo związane z pełnią księżyca, albo z halnym …. osobiście wierzę w takie oddziaływanie przyrody na Boże istotki i nieodmiennie od lat doświadczam takich „fluidów”
Jak słusznie zauważyłaś, sytuację ratują zieleniny na parapetach, co zwłaszcza w mieście ma niebagatelne znaczenie dla psychiki; w końcu nie od dziś wiadomo, że kolor zielony ma zbawienny wpływ na nasze umysły, a do tego jest kolorem nadziei. Inna sprawa, że dotychczas myślałam, że parapety jednak są z gumy, ale tegoroczne eksperymenty skutecznie weryfikują moje zamierzenia …. Żeby choć malutki balkon …. oczywiście mogłabym zanieść roślinne przedszkole do pracy, ale w suterenie z zachodnim oknem i temperaturą na wejściu 11 stopni byłoby to ryzykowna głupotą.
Tak więc zadowalam się tym, co mam i planuję kolejne wysiewy: trochę cynii wytwornej, ziółek …
(
Poll buziaki ogromne ! )
oraz obowiązkowo w połowie marca słodkie papryki, w końcówce marca pomidorki, a w kwietniu rusza „przemysł” dyniowatych, do którego tęsknię już ogromnie …
Owoce Acornów ważą przeciętnie 400-500 g, a sama roślinka ma raczej pokrój pół krzaczasty …. pędy nie są długie …. spróbować możesz, osobiście nie widzę przeszkód
Jedynie dla Thelmy Sanders pomyślałabym o wzmocnieniu pędów poprzez rozpięcie mocnego sznura i dokładne owinięcie wokół niego owocujących łodyg.
A nasze psiska …. no cóż, podlegają tym samym prawom natury, co my, a jednak ten fakt nie umniejsza naszego bólu podczas ich choroby i żałoby, kiedy odejdą …. i właściwie jedyne, co możemy zrobić w takiej sytuacji to zapewnić im ciepły, bezpieczny kąt z minimalnym cierpieniem, a kiedy nieuniknione stanie się nieuniknionym, bez wahania podjąć tę jedyną decyzję. Ale przecież Ty to wiesz …
Jagusiu, bardzo Ci dziękuję za tak pochlebne i przychylne słowa, ale sęk w tym, że tak właściwie ja niczego wyjątkowego nie robię …. nasze sierściuszki, oprócz niewidomego Figusia i Dumki, są z nami od dni narodzin, a wszystkie razem stanowią integralną część rodziny i podlegają w związku z tym tym samym prawom ( i obowiązkom !!! ), co dwunożni
, a ponieważ nie mamy potomstwa, to cała uwaga i miłość skupiona jest na nich
.
Możesz być dumna ze swojego syna – skoro nadal, mając lat 18, jest wrażliwy na niedolę innych stworzeń, to jest wysoce prawdopodobne, że ta wspaniała cecha nie zaniknie wraz z wiekiem …. z własnego doświadczenia wiem, że wręcz przeciwnie …. im więcej siwych włosów na głowie, tym bardziej człowiek wczuwa się w niedogodności życia i potrzeby Matuzalemów …
Marzenko …. witam Cię cieplutko w moich warzywno-kwiatowych progach
staram się tłumaczyć sobie, że stare ( kilkudziesięcioletnie ) topole są realnym zagrożeniem, głównie ze względu na kruchość gałęzi podczas silnych wichur oraz na mocarne korzenie, niemniej jednak zawsze mi żal jakiegokolwiek drzewa, zwłaszcza w mieście, w starych dzielnicach … w latach powojennych topole były sztandarowym gatunkiem sadzonym gdzie tylko się dało ze względu na szybkie przyrosty, dające w krótkim czasie dużą masę zieleni, ale nikt wówczas nie przypuszczał, że i budynki będą rosły jak grzyby po deszczu … Mam nadzieję, że miasto zadba o młode nasadzenia , a w najgorszym wypadku chcemy posadzić we własnym zakresie choć kilka krzewów ..
Póki co, na pocieszenie, upiekłam babę dyniową i przy popołudniowej kawie obmyślę plan nasadzeń na zaokiennym trawniku…. masz jakieś sugestie
Marzenuś ? Chodzi mi po głowie dereń Flaviramea i sibirica, może jakieś rozłożyste berberysy lub tawuły ?
Z ostatniej chwili …. nieśmiało zaczyna przejaśniać się niebo , widzę nawet jakieś przesmyki słońca !!!
pozdrawiam cieplutko Kochani