Gosiu- zgadzam się z Tobą..
Rady serdeczne forumowiczów zawsze są cenne- nawet jeśli nie wprowadzamy ich w życie..albo jedynie filtrujemy przez swoje preferencje i stosujemy je częściowo..to zawsze dają do myślenia, pomagają inaczej spojrzeć na swój ogródek, zobaczyc coś, czego wcześniej nie zauważałyśmy..
Ja mam czasem taki problem, że jak sobie cos wymyslę to jestem tak dumna z siebie ( że wreszcie coś wymyśliłam
) że nie umiem sama siebie odwieźć od realizacji..a czasem jakas przyjazna duszyczka tu na forum wybije mi pomysł z głowy.
Oczywiście zdarza się, że wybijanie nic nie daje, bo jak człowiek uparty, to musi sam sprawdzić, czy aby na pewno dany pomysł się nie sprawdzi
Ja myślę, że doradzanie innych osób to fajna sprawa. Oczywiście nie jest tak, że ktoś coś podpowie i już lecimy ze szpadlem
mamy też swoje pomysły, swoje sympatie roślinne itp ale czasem kręcę się w kółko i nic fajnego do głowy nie wpada, a przyjedzie taki RObaczek
, spojrzy świeżym okiem i pomysły ma fajne.
Nie przejmuj się- ja się też Kasi nie słuchałam dosłownie..
Turzyce przed Limkami, plamki żurawek, posadzenie Vanilek "po swojemu"..to wszystko zrobiłam
wbrew instrukcji ale generalnie cieszę się, że pewne rzeczy Kasia wytknęła, inne podpowiedziała.
Lubię też, jak sobie coś wymyslę, usłyszeć od Was, że pomysł dobry..
Macie wiele roślin, różne zestawienia i np Monia na moje pomysły z trzmieliną czy wahania żurawkowe od razu pokazałą fotki ze swojego ogrodu. To bardzo dużo daje, zobaczyc jakieś zestawienie na zdjęciu, a nie jedynie w swojej wyobraźni.
Albo te moje trzmielinowe rozterki.. pierwszy pomysł, żeby dać złotą.. po chwili przemyślałam, że może za żółto będzie i lepiej dać zielono białą.. a tu Moni i Agnieszka doradzają jednak złotą, że wcale nie będzie tak źle..
Ja lubię, jak dostaje różne podpowiedzi- nie sposób skorzystać z każdej
ale czasem ktoś świeżym okiem patrzy i "widzi" więcej.
Do mnie nie trafiały np przepowiednie, że na pewno bedę mieć róże..
Od samego początku bytności na forum to słyszałam.. że każdy się zarzeka, kupuje jedną i dalej leci w górki. Ja się jakoś trzymam w postanowieniu- od samego początku wiedziałam, że nie chcę mieć róż, a kwasoluby.
Uwielbiam patrzeć na różane portrety w wątkach..czasem aż korci, żeby sobie jakąś różę posadzić- ale to nie ma sensu, bo musiałabym zmienić połowe ogrodu, żeby dopasować się do róż
Myślę więc, że doradzanie to świetna rzecz, ja bardzo lubię, gdy podsuwacie mi pomysły różne..a jak widzę, że pomysł zapada w serce to szpadel w garażu wręcz mnie woła
Co wiele głów, to nie jedna
ale trzeba z rad korzystać w zgodzie z sobą
I tak nasze ogrody nigdy nie będą się podobać wszystkim.. a nawet jeśli sie coś podoba, to przecież nie każdy od razu pędzi kalkować coś u siebie. Miłośnicy róż i liliowców nie bardzo mają co u mnie oglądać.. Pasjonaci traw nie zobaczą u mnie rarytasów, tylko zwykłe oklepane odmiany
Nie mam porywających rabat z pierwszych stron gazet.. odkrywczych pomysłów, rzadkich bylin itp.. ot, zwykły ogródek z dobrze znanymi wszystkim roślinami. Staram się zgromadzić u siebie rośliny, które lubię, na które patrzę z radością, że je mam.. Inne mi się bardzo podobają, ale wiem, że na dłuższą metę nie cieszyłyby, albo jakoś zupełnie nie pasują mi do ogrodu jako całości (róże)..albo cieszą przez chwilę, resztę czasu denerwując (liliowce).
Chylę czoła przed poradami Moni- coś rewelacyjnego! Tyle fajnych pomysłów do przemyślenia. Wiadomo, że nie każda z doradzonych roślin jest moim ulubieńcem, do innych się zraziłam jakąś nieudaną próbą..ale przyznać musze, że każde z podsuniętych rozwiązań ma w sobie to "coś"..i w zasadzie mogłabym wybrać dla siebie kilka pomysłów, bo mi się podobają i wizualnie grałoby to z sobą, ale staram się patrzeć, z czym dana kompozycja będzie sąsiadować..jakie kolory w okolicy..
Widz teraz np, że faktycznie Moni i Aguniada mają rację, że złota trzmielina lepsza, bo wpisuje się w kolorystykę..a zielono- białą narobiłabym jedynie zamieszania.. Czasem trzeba, żeby ktoś rozjaśnił w głowie albo dał błogosławieństwo dla pomysłu
Cygusiątko w biegu to najczęstszy widok. Mam jeszcze garść fotek rozmazanych..albo fotek ogona, bo zanim aparat cyknął, to psina juz zwiała
Trawa jest ładna z sierpniowego siania. Na wiosenny trawnik patrzeć sie nie mogę
Denerwują mnie dziury, które wcale nie zarosły. Przez nie trawnik nie jest gładką murawą, a kępkami..patrzę na wyboisty trawnik, bo wzrok się załamuje na każdym łysym placku.
Od nowa na pewno robić nie będziemy, ale na wiosnę muszę jakoś z tym zawalczyć. Jeszcze nie wiem, jak.ale coś trzeba wykombinować przez zimę- takich kocich łbów na trawniku nie zdzierżę
P sie jedynie przekomarza z tym widłowaniem. Faktycznie zachwycony nie był, ale teraz chodzi i chwali trawnik. Co jakiś czas powtarza, jak jest ładnie..jak to dobrze, że się za to zabraliśmy itp. Nie powiem, że z sentymentem wspomina widłowanie, bo aż tak ściemniać nie umiem
ale autentycznie się cieszy, że zawalczyliśmy z chwastami. Ogródek wyglądał okropnie..a teraz można się przespacerować dookoła, nie wpadając w błoto.
Jak coś marudzę na Jego "postawę", to od razu słyszę całą litanię Jego
niezliczonych zasług, z widłowaniem na czele
Jest też widoczna różnica w domu.. Jak był Zakuś a na ogródku pobojowisko, to sprzątać mogłam kilka razy dziennie.. w deszczowe dni mycie łap było po każdym powrocie do domu..łącznie z umorusanym brzuchem i krawatem
W domu piach, na ganku błoto..
Teraz jest znacznie czyściej, aż tak sie nie wnosi piach, Cyguś z ogródka po deszczu wraca co najwyżej z mokrymi łapkami, ale nie ma tony błota i piachu.. można tez z przyjemnością usiąść i popatrzeć na ogródek.. chociaż wiosenny trawnik działa mi na nerwy bardzo!
Żałuję, że od razu wtedy nie zrobiłam dosiewki po tej ulewie- wyrósłby gęsty i byłoby lepiej. WIdze to po sierpniowym- tam, gdzie gęsto wysiałam, bo jest ładny dywanik.. Na wiosennym spora część nasion wlała się na rabaty...zostały puste miejsca, które jakoś nie chcą zarosnąć. Trawa się zagęściła oczywiście, ale miejscami jakoś kępy nie chcą się rozrastać dalej i mam te kocie łby.
Staram się sobie tłumaczyć, że zawalczę z tym wiosną i jakoś może się to poprawi..co nie zmienia faktu, że jest o niebo lepiej, niż było.
Zresztą sama zobacz.. wprowadziliśmy się na w miarę równe chwastowisko, które kosiliśmy. W listopadzie rok temu robiony był podjazd i drenaże..koparka przeorała ogródek
ponieważ był listopad, poprosiliśmy jedynie o w miarę równe rozplantowanie tego kartofliska..
na początku budowy nawieziona była warstwa ziemi, a po wykopkach wszystko przemieszane.. piach z odrobiną gliny..wszystko, co sie trafiło w wykopie..
Chwasty, do tej pory równo koszone udawały trawnik, zamieniło się to w wyboisty chaos, miejscami poprzerastany chwastami..
jakże milej dla oka jest obecnie- ład, porządek.. a w porównaniu do zdjęć "przed"..to nawet trawiaste kocie łby "po" wyglądają świetnie..
Kocie łby na trawniku obfocę jutro, to będzie widac, co muszę naprawić wiosną..
ZMykam, bo cos się późno zrobiło
Cygusiątko od powrodu z wizyty u Agnieszki śpi cały czas.. POwygłupiał sie chwilę u Mamy..ale poza tym krótkim wybrykiem- psa w domu nie ma. Ja go chyba bedę Agnieszce podrzucac codziennie
- jakże spokojny wieczór mam
Pozdrawiam..i oby wszystkim czas szybko zleciał do kolejnego weekendu..ja zamawiam słońce