Ewciu- każdy nasz zwierzak zostawia wspomnienia w sercu, szczególnie jak było się blisko z psiakiem związaną
Zakusiek był moim kochanym pieskiem..tym bardziej, że był taką gapusią szalenie przywiązaną i wrażliwą. Cyguś jest znacznie bardziej przebojowy i rezolutny, chociaż też przywiązany.
Ja ta jego zabawę w noszeniem moich ubrań odbieram bardziej jak psotę, niż tęsknotę.. Jak jestem w domu to podwędza np bluzę, której nie schowam na miejsce i ciągnie ją sobie na kanapę do salonu. Natomiast jak mnie nie ma, to wszystkie moje ubrania w zasięgu zębów lądują w legowisku- myślisz, że to tęsknota a nie psota
Męża ciuchów nie bierze..
Jak jesteśmy w domu, to bawi się naszymi kapciami, jeśli tylko pozwolimy. Gdy byliśmy u Agnieszki w odwiedzinach, to zadowolony przyniósł moje buty do salonu
Zakusiek był typowym Kingiem- psem jednego pana.. Jeśli w domu byłam ja, to nikt mu nie był potrzebny. Pod moją nieobecność przyklejał się do tego, kto był pod ręką
Do Męża mojego się długo przekonywał.. Myślałam, że to Zakusiek był taki zaborczy bo np jak Mąż rano go wypuszczał na ogródek to było ok, bo ja spałam..ale jak wieczorem chciał z nim wyjśc, to pies chował się w legowisku i oglądał na mnie- nie było taryfy ulgowej, musiałam iść ja.
Cyguś robi mi ten sam numer
Jest oczywiśćie bardziej "wspólnym" psem, niż Zak..ale tak, jak rano bez gadania wychodził z P na ogródek, tak wieczorem...czy ostatnio w sobotę po śniadaniu wołany przez P do wyjścia albo nie idzie i ogląda się na mnie czy idę..albo wychodzi i nie robiąc nic zwiewa do domu..i muszę się ruszyć ja
Jest o tyle wspólny, że np jak leżymy na kanapie i oglądamy tv to często Cyguś leży nie przy mnie, ale przy P.. Nie jest więc ylko mój..ale "bardziej mój"..czy może "częściej mój".
Jakiś czas temu wymyślił sobie, że podstawia mi sznurek pod rękę, żebym się z nim przeciągała..więc teraz wołam go "przynieś"..albo wystawiam rękę i podstawia sznurek. Mężowi tak nie chce przynieść. Za to robią piękne sparingi z maskotką
Często myślę o Zakusiu..i troszkę żałuję, że dopiero po jego śmierci zaczęłam tak dokładnie czytać porady behawiorystów..np to o ziewaniu, żeby psa uspokoić..albo jak nauczyć psa samotności. Wydawało mi sie wtedy, że nie jest sam, skoro zostaje z moimi Rodzicami, więc nie potrzebna jest nauka.. A to nie chodziło o samotnośc jako taką, ale o brak mnie.. On początkowo zamiast siedzieć z Rodzicami na fotelu, czekał na ganku, na dywaniku z butami..
jak szłam do łazienki to wył pod drzwiami- więc już do końca chodziliśmy wszędzie razem.. ja w wannie leżakowałam, a Zakuś drzemał na chodniczku łazienkowym.
Mogłam zrobić więcej, żeby go odstresować, a mi się wydawało, że wystarczy go kochać, przutulać, troszczyć się..
Z Cygusiem staram się postępować inaczej. Oczywiście ucze posłuszeństwa..ale ponieważ dostałam psiaka malutkiego, do ukształtowania..to uczyłam zgodnie z wyczytanymi radami, żeby chociażby uniknąć lęku separacyjnego, bo pamiętam, ile nerwów to Zaka kosztowało.
Na tym mi zależało- żeby mieć psiaka jak tabula rasa.. bez już nabytych problemów i lęków, jakie miał Zakuś.. żeby wyrósł na pieska garnącego się do ludzi i zwierząt- co się chyba udało. Zakuś przez pierwsze lata uciekał od ludzi i zwierząt, chował się nawet przed szczeniaczkami i nie dawał się nikomu obcemu pogłaskać.. Dopiero z biegiem lat mu to przeszło i zaczął sie robić bardziej towarzyski.
Cygusia nie trzeba namawiać do kontaktu- sam sie garnie..na widok ludzi się ożywia i chce witać i bawić.. z większą rezerwą podchodzi do niektórych psów.
Myślę, że Cygus też ma swoje ogromne miejsce w moim sercu- taka radosna z niego psina..taka uroczo psotna i nieposłuszna..a jednocześnie grzeczny z niego psiak. Zakuś jednak zawsze będzie w mojej pamięci- jako ten wrażliwy, przywiązany i tak wymagający kochania.
Powiesz coś więcej o swoim piżamowym psiaku
?..jeśli nie wywoła to zbyt przykrych wspomnień..
Paweł- pogoda na sobotę na razie mnie zupełnie nie zadowala.. 17* i przelotne opady
kpina jakaś! Czekam, aż się ze wstydem z tej prognozy wycofają