Andrzejku- oj, jak mi szkoda było ścinać te pędy tak ślicznie zapączkowane.. Najbardziej się zmartwiłam, że te dorodne pączki na wyższych węzłach były, a ja musiałam ciachnąć nisko.. No nic- mam nadzieję, że po cięciu te niższe się uaktywnią..
Kasiu- masz rację, większość przykrości sprowadza się do bezmyślności właścicieli!
Wiosna za szybko do nas chyba nie przyjdzie- u nas na działce otwarta przestrzeń, więc zawsze chłodniej. W ubiegłym roku różnica w kwitnieniu tych samych krzewów u mnie i u mojej Mamy to ok tydzień. Odległość między nami to 40km, z czego my na lekkim wygwizdowie, a Mama ma ogródek wśród domów i dużych drzew..
Krzysiu- gratuluję rozumu sąsiadowi. No wiesz- też sobie "najlepsze miejsce" znalazł
Nie rozumiem, dlaczego ludzie na siłę muszą wszystkich uszczęśliwiać- ja rozumiem, że pies się musi wybiegać, ale czy nie byłoby bezpieczniej, żeby chociaż w kagańcu biegał..?
Swoją drogą ciekawa jestem, czy w Polsce są parki na wzór amerykański- duży ogrodzony teren, gdzie właściciele mogą puszczać psy luzem.. takie "psie parki",,
Moni- witaj! Już wróciłaś z wyjazdu
Psinka chyba nie jechałą z Wami..? Oszalała pewno z radości na Wasz widok
Też rozważam zdjęcie stroisza z wrzosów- wydaje mi się, że nawet nocne -5 czy -6 im nie zaszkodzi..Wilgotno mają a widzę też, że świeżo się zielenią nowymi pędami.
Muszę doczytać, kiedy tnie się wrzosy
Z luzem biegającymi psami nieprzyjemna sprawa. Jeszcze małych to się nie boję, ale duże.. Nie rozumiem ludzkiej bezmyślności i uporu.
Sąsiadka opowiadała, jak ten wilczur skoczył na dziecko jadące na rowerku- mały się wystraszył, spadł z roweru i ręką uderzył o chodnik. Przyjechała jego mama i podobno wdała się w pyskówkę z właścicielką wilczura- bez sensu, bo trzeba było po policję zadzwonić. Może mandat nauczyłby ją rozumu.
Może pies nie miał złych zamiarów, może skoczył "żeby sie przywitać"- ale jakie to ma znaczenie, było o włos od tragedii.. Wystarczyłoby, żeby dziecko nie ręką o krawężnik, ale głową uderzyło..
Ludzie są bez wyobraźni, a jak zwraca się im uwagę, to dodatkowo są jeszcze bezczelni!
Agnieszko- u nas dziś dość ciepło i nawet w miarę bezwietrznie, za to słońca nie było. Widać, jak zdjęcia ponuro wyszły
Idąc do lasu zawsze biorę aparat, albo chociażby telefon- a to mech sfotografuję..czy pieniek brzozowy, jesienią robię zdjęcia muchomorów
Dla Ciebie, robiącej tak ładne zdjęcia musi być bolesne patrzenie na te moje arcydzieła
Wybacz..
Bardzo lubię tam chodzić na spacery- niestety pechowa jestem.. Jak nie psy biegające luzem, to dziki podchodzące pod osiedle
W ubiegłym roku w kwietniu zafascynowały mnie kwitnące mchy..
Jak patrzę na ostatnie zdjęcie, to zawsze przypomina mi się jeden z sonetów..
"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi (...)"
Gdyby nie było domów w oddali
Latem- moje ulubione miejsce, zagajnik brzozowy
Muszę się wiosną wybrać z aparatem za tory- bardzo malowniczy jest tamten las.
Dziko na osiedlu- zdjęcia robione przez sąsiadów.. My akurat byliśmy na spacerze- wracając z wodociągówki spotkaliśmy jednego dorosłego osobnika. Stał w chaszczach jakieś 20-30m od nas.. a ja podobno pobiłam rekord w sprincie
Zdjęcia robione przez sąsiadów u nich na ogródku. Widać, jak młode wyciągają pyszczki do wysuniętej ręki- pewno oswojone z ludzmi, bo jakiś @%&*@*# je karmi
Dorosłe podobno w ogóle nie reagowały na to, że młode podchodzą do samej siatki- a za siatka ludzie i pies. Oswojone.. Ja mimo wszystko wolałabym oswajać sarny zamiast dzików
Pokazywałam te zdjęcia w ubiegłym roku. Z ogródka stanowiło to atrakcję, ale widząc czarny grzbiet w wysokiej trawie w odległości kilkudziesięciu metrów- oj, nie było mi do śmiechu..
Co prawda słyszałam, że dzik zaatakuje jak będzie ranny- ale pomyślałam, że może ten duży jest z młodymi i postanowi ich bronić..?
Tchórz jestem, prawda
A propos psów..
Dziwię się, że nawet uwagi nie można zwrócić, bo spotykasz się z agresją.. Wychodzi na to, że psy mają więcej praw, niż ludzie. Oczywiście to skrót myślowy.. ale zobacz- pies potrzebuje się wybiegać i dla właściciela nie ma znaczenia, że sie boisz, albo że pies Cię ugryzie.. Też nie rozumiem, dlaczego- skoro juz psiak chce pobiegać- to nie może tego robić w kagańcu?
P się szykuje na rozmowę z sąsiadem.. Wątpię, aby to przyniosło jakikolwiek efekt, bo nasza sąsiadka już kilkukrotnie rozmawiała z jego żoną, ale to bardzo trudna osoba..
Sama nie wiem, czy podnosić dyskusję.. W sumie to ja znam tego psa- może to za dużo powiedziane, ale przez siatkę go głaszczę.. Po prostu boję się, spotykając go luzem w lesie, gdy właściciele są kilkadziesiąt metrów dalej a pies nie reaguje na ich wołanie, biegnąc w moją stronę.. Na szczęście nigdy do mnie nie podszedł- dziś przebiegł kilka razy obok, a kiedyś w lesie wyskoczył na polanę, na której stałam, popatrzył i pobiegł dalej.. Mimo to nie jest to dla mnie przyjemne- jak widzę dużego psa, to odruchowo czuję ucisk w sercu ze strachu.
To ten pies skoczył na dziecko jadące na rowerze..
Zresztą nie trzeba daleko szukać- a ostatnio w mediach poruszana sprawa kobiety zaatakowanej przez psy, które wybiegły z czyjegoś ogródka, gdy ta szła na spacer z niemowlakiem w wózku!?