Romciu..Ty u siebie udoskonalasz doskonałe.. Ogród masz bujny, rabaty gęste..i to leśne tło
U nas miejscami wygląda to może nieco okazalej, bo pierwsze rośliny sadziłam 5 lat temu- miały czas aby podrosnąć
Jest śmieszny zgrzyt bo na tyłach domu zaczynałam sadzić 5 lat temu i niektóre krzewy wyższe ode mnie.. a przed domem pierwsze rośliny pojawiły się rok temu i "krzewy" sięgają mi do kolan
chociażby berberysy Golden Ring, na razie chowające się za wydmuchrzycą
Haniu- azalki nie pachną..albo ja nie czuję. Dziś sprawdzałam bo też byłam ciekawa..ale tak wiało, że może po prostu nic nie wyczułam
Jutro sprawdzę jeszcze raz.
Dziś podłubałam trochę, ale bardzo niechętnie- pogoda bardzo nie sprzyjała.. Szybko się rozgrzeszyłam z niechęci do pracy- Mąż zaprosił na spacer, obiadem trzeba się było zająć. Dziś wyjątkowo chętnie porzuciłam szpadel.
Masz rację nt odpowiedzialności za zwierzęta, jakie mamy pod opieką- są w końcu zdane tylko na nas. Nigdy Zaka nie zabrałam na spacer do lasu, mimo że zostawiony w domu rozpaczał głośno. Spacerował po ogródku i osiedlowych chodnikach z zakazem włażenia w krzaki, zabezpieczony frontlinem i miał kleszcza raz w życiu.
Do tej pory czasami analizuję chorobę Zaka- czy można było coś zrobić inaczej..dlaczego regularne kontrole i badania krwi nic nie wykazały niepokojącego. Pomijam już 3dniowe leczenie zatrucia pokarmowego przed postawieniem odpowiedniej diagnozy
To siedzi dużą zadrą we mnie.
Staram się pocieszać, że czasem w badaniach czegoś dopiero się rozwijającego nie można wychwycić i dopiero pełne objawy ułatwiają diagnostykę.. ale mimo to żal zostaje..
Jesienią diagnoza zapadła bardzo szybko, w zasadzie 2 dnia od pierwszej wizyty wszystko było wiadomo.. I co z tego, jak psina mi sie posypała w oczach
Do pewnego stopnia staram się usprawiedliwić asystentkę, bo wydaje mi się, że stwierdzenie, że nie ma wytłumaczenia i nic nie jest ważniejsze- jest mimo wszystko nieco zbyt ostre. Połączenie niewiedzy z ogromnym przepracowaniem, do tego być może bariera językowa i niezrozumienie dogłębne tematu zrobiło mieszankę wybuchową.
Nie każdy ma wiedzę na dany temat..nawet taką, która wydawałaby się oczywista..
Każdy z nas ma zęby i poniekąd wie, do czego służą.. Wyobraź sobie, że kiedyś pacjentka- zupełnie serio się zapytała, czy jak usunie górną 3kę, to jej oko trochę opadnie, bo "w końcu 3 to ząb oczny"..
Od dawna pokutuje pogląd, że nie leczy się zębów mlecznych "bo wypadną".. a to że dziurawe mleczaki przez kilka lat współistnieją w buzi z zębami stałymi, jakoś umyka
Innym razem pacjent sam zmodyfikował sobie antybiotykoterapię- najpierw biorąc kilka tabletek jakiegoś starego antybiotyku, który miał w domu, a później łaskawie wykupił receptę ode mnie, mimo że w każdej ulotce jest napisane "ściśle wg wskazań lekarza".. a Ty się dziwisz, że ktoś może nie wiedzieć o chorobach odkleszczowych. Myślę, że ta przemiła pani nie korzysta z netu i generalnie porusza się w obszarze praca-dom.. wie, że kleszcz to zło i trzeba usuwać..ale ciąg dalszy gdzieś umknął..
W jej postępowaniu nie widziałam złej woli... raczej trudno wytłumaczalną niewiedzę
Oj Haniu, gdybyś widziała Jej minę, gdy Ją uświadomiłam, czym może skończyć się ugryzienie kleszcza.. Była przerażona.. Myślała, że pies się w czwartek "przeziębił", więc podała paracetamol (powiedziałam, że ludzkich leków bez zgody weta dawać nie wolno! też zdaje się nie wiedziała..), a w piątek zamierzała z Mężem zawieźć psa do weta po powrocie z pracy. Po naszej rozmowie kazała Mężowi natychmiast jechać samemu z psem, nie czekając na Nią.
Dobrze, że teraz tak się wszystko nagłaśnia. Jak miałam 3-4 lata, to złapałam kleszcza..a raczej on mnie. Mama znalazła, zamknęła w słoiczku i pojechała do przychodni.. Nikt nie wiedział, co to jest- wysłano Mamę do szpitala akademickiego, żeby to ustalić- takie czasy były fajne.
Wtedy kleszcza miał też Tata..jak ja płakałam.. Mój był jednokolorowy, a Taty o ile pamiętam, w kropki. Płakałam, że mój był brzydszy
W ogóle chyba weci są bardziej wyczuleni na choroby odkleszczowe, niż ludzka służba zdrowia
A propos czujności i chodzenia do weta.. Już 2 tyg temu miałam Ci o tym napisać.. W radio od jakiegoś czasu leci reklama preparatów dla psów rewettia..na stawy, na sierść. Zobacz, jak ludzie mają być świadomi, skoro w reklamie jest powiedziane, że pies kuleje- kup rewetię stawy w rossmannie..sierść straciła blask i wypada..kup rewetię sierść. Ciekawe, ile osób problemy będzie leczyć tabsami z drogerii i przełóż to na diagnozę u Kubusia..o ile pamiętam, to m.in. uwagę Twoją zwróciła utrata sierści na łapkach? Fajnie robią ludziom wodę z mózgu..
Tak samo beznadziejną reklamą jest wg mnie reklama apetizera- na wzrost apetytu dzieci.. Najpierw zalecają szprycowanie tabletkami na podniesienie apetytu.... żeby, jak dzieci dorosną, brały tabletki na odchudzanie
Kolejna długaśna dygresja mi wyszła- nie powinnam chyba nocą do kompa siadać
Prognozy na kolejne dni kiepskie..? Nie sprawdzałam- mówisz, że nie warto
Dorciu- kosić podobno zamierza Mąż, a znowu tak dużo to tego nie będzie
W razie czego nie widzę problemu- ja lubię kosić.
Wszystkie japonki to podarki od Hani i częściowo to te dorosłe okazy dają obraz dojrzałych rabat..dodaj do tego krzewy sadzone 5 lat wcześniej i kupowane od razu wysokie drzewa..i masz przepis na rozrośnięte zakątki
Dla równowagi niektóre jeszcze zupełnie nieopierzone.
Januszu.. czyli że charakter mi się poprawił
No sam powiedz- jak można być cierpliwym, mając albo pusto...albo chwasty.. albo nie ma się pomysłu, co zrobić. Powoli zaczynam co niektóre miejsca lubić.. a doprowadzanie pozostałych do jako takiego wyglądu wykańcza fizycznie tak skutecznie, że nie mam siły nawet na moją sławną niecierpliwość
Asiu.. rodzice z trawnika dumni... a dziecko, jak to dziecko- na razie szczerbate
Widzę miejscami spore kępki trawy.. w innych miejscach łyso. Iwonka majowa wspominała o nierównych wschodach, czytałam też, że w mieszance nasiona mają różny okres kiełkowania, dochodzi to tego częściowe wymycie nasion w trakcie ulewy..
Nie przejmuję się zbytnio- wspominacie, że z czasem się wyrówna..więc czekam
Dobrze, że zaczęła kiełkować, bo już się martwiłam!
**********
Im dłużej leżę na kanapie w leniwy niedzielny wieczór, tym gorzej się czuję.. Chyba za bardzo poszalałam..zwłaszcza wczoraj. Dziś jeszcze dołożyłam i efekt jest taki, że palcem kiwnąć nie mam siły. Znowu ledwo się do pracy powlokę