Asiu..chciałoby się napisać hahaha..ale średnio mi wesoło
Dosiałam dziś trawę, ale nie tak miało być.. Miałam rozsianą siewnikiem, przegrabioną, uwałowaną.. a teraz na tym wszyskim leżą luźne nasiona, rzucone przeze mnie i mimo, że się starałam, to wyszły placki. Podlewać muszę bardzo ostrożnie, bo te dziś sypane ręką mogą odpłynąć..
Generalnie- cholera mnie bierze! Tyle starań..a i tak wyszło do d..
Martuśka- najbardziej zabrudzona rabata i tak była do wypielenia po uprzednim zdjęciu kory.. Teraz po prostu tą korę muszę wyrzucić.. Chciałabyś czekać, żeby za miesiąc pielić coś takiego
Przy podlewaniu wszystko zmyłabym pod rośliny
Na szczęście to miejsce i tak miało być wypielone, więc tym bardziej nie zostawię tylu nasion, żeby czekać na trawnik na rabacie.
Haniu..jak pomyślę, ile pracy włożyliśmy w kilkukrotne wałowanie, równe wysianie, zagrabienie, znowu wałowanie, żeby nasiona były ładnie związane z ziemią.. a teraz musiałąm siać z ręki i połowa leży luźno na wierzchu taż że strach podlewać.. wysiane mimo moich starań plackami..to mi się płakać chce.
W kilka minut część spłynęła.. Nasiona w niektórych miejscach nie miały szans..szczególnie na spadkach przy rabatach. To zdjęcie w godzinę po ulewie, kiedy kałuża zmniejszyła sie o ok połowę.. Woda nie miała gdzie odpłynąć i powoli wsiąkała. Przez pierwszą godzinę stała na brzegu trawnika i na rabatach..Tu część zatrzymał murek..za to popłynęło bokiem i zalało rabatę błotem, nasionami
Powyższe zdjęcie robione w godzinę po ulewie, jak już sporo spłynęło. W trakcie ulewy strumień płyną nad opaską i lał się na rabatę. Przez godzinę rośliny na rabacie tu widocznej po prawej stronie stały w wodzie. W chwili robienia zdjęćia woda nieco wsiąła i zaczyna być widoczna opaska z kostki.
Dzień wcześniej trawnik i rabaty były solidnie podlane, więc ziemia niezbyt chętnie wchłaniała wodę..
Wyobraź sobie, co się działo przez te kilka minut.. Do domu wracałam jak zaledwie kropiło.. Lunęło po chwili ulewą z gradem tak zajadle, że wyglądało to tak jakby ktoś do kałuży kamienie rzucał- tak się wysoko woda rozpryskiwała. Za godzinę od ustania ulewy jechałam na wybory. Ulica na osiedlu była tak zalana, że wyjeżdżałam chodnikiem, bo inaczej się nie dało..
więc wyobraź sobie, co się działo przez te kilka minut..
Dorciu- cieszę się, że Ciebie ominęła ta ulewa
..żałuję jedynie, że i nas nie obeszła bokiem.. Szkoda ogromna, że w kilka minut tak się zmarnowała praca. Mam to, czego próbowałam uniknąc- trawa siana z ręki, luźno rozrzucona plackami po trawniku
Dorotko- zapewne moje trawnikowe problemy to nic w porównaniu z tym, co pamiętam z tv, jak ludziom w powodzi zalewało domy i niszczyło dorobek życia. Oczywiście- w takim kontekście wstyd narzekać, że się kawałek trawnika zniszczyło..
Samolubnie jednak jest mi po prostu przykro, że takiej ulewy nie pamiętam od roku..a i tak sprzed roku nie była aż tak obfita, bo po tamtej można było z osiedla ulicą wyjechać.. Po tej z niedzieli wyjazd możliowy był jedynie po chodniku..
Po prostu pech- dzień po wysianiu największy deszcz, jaki tu kiedykolwiek widziałam..
Marysiu.. zapewne z czasem wszystko się wyrówna i nie będzie widać, że część odpłynęła, że dosiewki zrobione plackami itp.. Ale czy to nie złośliwość losu.. za miesiąc zapewne nie byłoby aż takich strat... Sprawdzane prognozy pogody kompletnie zawiodły..a mówimy o prognozach z wyprzedzeniem kilkugodzinnym..Ba- o prognozie na dany moment..
U Mamy też kiedyś po ulewnym deszczu woda weszła do piwnicy- połowa moich podręczników starych odpłynęła
Chyba 3 czy 4 lata temu po jednym dniu deszczu w Wawie zalało ludziom domy..a chyba 2 lata temu po kilkunastominutowej ulewie zalało główną trasę w mieście i zatopiło się chyba 6 samochodów na trasie..z czego niektóre po dach
O mało co byśmy w tym wylądowali albo byli prawie w środku ulewy.. Nie mieszkaliśmy jeszcze w domu a tą trasą jeździliśmy na budowę. Wtedy byliśmy na budowie i już mieliśmy wracać- sąsiad nas zagadał i pojechaliśmy godzinę później- utknęliśmy w korku gigancie wtedy, bo trasa już była zalana.
Edytko- u Was też tak się skończyło sianie trawy..co za ironia losu! Wiesz więc, jak jest mi żal.. Współczuję Tobie tamtych przygód i późniejszego pielenia..
Mi strasznie szkoda- miejsca, które się nie zniszczyły wyglądają super- równo trawa wysiana i ani drgnie w trakcie podlewania, bo nasionka zwałowane. Dziś dosiewane z ręki placki to porażka
********
Posadziłam czekającego od miesiąca Wojtka i dwie limki. Z czasem jak się rozrosną limki to mają robić efekt, że będzie busz..i za nim skręcać się będzie na główną część trawnika z ciekawością, co też za buszem się kryje
Kostka leży tymczasowo- pomagała w wałowaniu. Z czasem ułożę tu normalne obrzeże na poziomie trawnika, ale będzie zrobione z innej kostki, której nie mam. W tym roku zapewne niedługo usunę kostkę i będzie sama kora na granicy trawy. Brzegiem trawnika zbytnio się nie przejmuję bo wytyczanie rabaty nastąpi jak będę mieć kostkę..a będę ją mieć jak będziemy robić taras.
Nie wiem, czy będzie mi się chciało układać kostkę w tym roku byle jak, z wizją jej usuwania za rok i robienia porządnie.. Zobaczę, czy będę się nudzić w czasie urlopu
Zastanawiam się, czy od strony schodów nie posadzić drugiej tui whipcodr przed berberysami.. To miejsce miało zostać "na coś innego" ale nie wiem czy jest sens coś kolejnego tam wciskać..czy nie lepiej po prostu whipcorda dosadzić i mieć spokój.
Przed limkami też coś posadzę.. może to, co planowałam przed limkami na pagórku klonowym- zgodnie z Waszymi radami.. hakone albo turzycę..?
Widziałam w sklepie stipę Ponny Tails.. kusiła bardzo.. ale rozsądek wziął górę- zdaje się, że u mnie nie miałąby szans na przezimowanie, a jak na jednoroczne sadzonki to jednak zbytnia ekstrawagancja
Generalnie chwilowo nie jestem w formie ogrodowej- ulewa bardzo podcięła mi skrzydła a praca, z której byłam bardzo zadowolona- została częściowo zniweczona i jest mi ogromnie żal za każdym razem, jak wychodzę na ogródek.
EDIT..
Paweł.. ja w niedzielę byłam już w formie
- posadziłam 3 krzaczki i wysypałam korą rabatę przy domu- tę na powyższym zdjęciu. Nie będę nic sadzić w części za Wojtkiem w lewo- za rok może będzie robiona opaska, więc kora po prostu zasłania chwilowo pustą rabatę.
Doczytałeś o ulewie.. Nie chyl czoła- nasze starania równego siania, wałowania itp poszły psu na budę
Spadki w stronę rabat zadziałały i część trawnika odpłynęła na rabaty