Ula, Laguna tego roku okryła cały łuk i muszę naprawdę znaleźć jej inne podparcie,
bo łuk został wychylony przez porywy wiatru w ten pamiętny dla mnie poniedziałek - dwa pręty są złamane.
Róże pachną, przeniosłam jeden hamak w cień, między gruszę a kasztanowiec, tam docierają różane zapachy.
Dziś miałam leniwe popołudnie, wzięłam książkę do ogrodu i ... zasnęłam w hamaku.
Za kalifornijki dziękuję, przewidująco rozdałam je bliższym sąsiadom, mam nadzieję, że "moje węże" tam nie dotrą.
Niedawno wspominałam swój wakacyjny pobyt w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, spanie w namiotach, nocne warty,
mycie w strumieniu, latryny wykopane w ziemi - dzisiaj to nie do pomyślenia. A i tak było super
.
Gosiu, strach - najpierw się ucieka, potem myśli, ale to chyba dobrze, instynkt się włącza.
Pierwsze węże widziałam u siebie w ogrodzie dwa lata temu, nie wiedziałam kim są,
zanim nie zrobiłam im fotek, za szybko znikały, one też się stresują spotykając ludzi.
Wolę nie spotykać takich gości, pies jest dobry w takich sytuacjach, biega przede mną, hałasuje, płoszy żyjątka.
Dorcia, moje węże nie przenoszą w futrze kleszczy a szczury, nornice tak - węże łapią futrzaki.
I tu jest wyższość węży nad szczurami i pewnie nie tylko w tym przypadku
.
Muszę w jednym przyznać Ci rację, w kwestii tego sieroctwa - no jak można było posiekać budulec na płotki?
Żaden grill nie zastąpi prawdziwego ogniska, przy którym można siedzieć długo w noc i nie trzeba słów.
I nie trzeba specjalnie po to gdzieś się wybierać, wystarczy pójśc za różankę
.
Marysiu, zaskrońce wybierają kompostowniki do rozmnażania,
żeby tego uniknąc trzeba opróżniać kompostowniki do maja.
Irysy syberyjskie już przekwitły, na marcinki jeszcze za wcześnie, ale jakieś "pokręcone", może są w nich mszyce?
Muszę się wybrać obejrzeć je w okularach,
Edyto, przywrotniki pasują też do wiązanek.
Dzisiaj połączyłam je w bukiet z białym zaślazem, maruną, gożdzikiem brodatym i trawą palmową - chyba dobrze się skomponowały?
Dalu, czytałam, że wzięło Cię teraz na róże
.
Ten rok jest dla róż dobry, kolejna lekka zima i róże, szczególnie rabatowe i parkowe pokazały, na co je stać.
Iceberg wkroczyła na gruszę, bo podpora oakzała się za niska.
Tu z powojnikiem - Mme Julia Correvon.
Muszę koniecznie zimą zamówić kilka podpór u ślusarza lub kowala, bo prowizoryczne podpory nie wytrzymują.
Marta, już ustaliłyśmy, że u Ciebie dla węży za sucho - chociaż u mnie nawet oczka wodnego nie ma a u Ciebie jest
.
Pytałaś kiedyś o Pink Prosperity. W ubiegłym roku była jeszcze mizerna (z wiosennego sadzenia),
ale tego roku już jest piękną różą.
Jabłoń została ścięta tuż na ziemią, pień był potrzaskany.
Dorka, pierwsze podpory pod piwonie plotłam jeszcze w 2009 r., więc jestem już w tej dziedzinie weteranką
i szczerze je polecam. Nie muszą być szczelne, szybciej robi się ażurowe. W wiejskim ogrodzie takie plecionki pasują.
Aga, ja też się boję żmij, do lasu bez butów z cholewkami nie wchodzę a zbierając grzyby stukam kijem w ziemię,
daję znać, że idę a one wolą schodzić z oczu. W ogrodzie - szczęściem - są tylko zaskrońce
.
Róże dają tego roku popis, nie da się zaprzeczyć.
NIe samymi kwiatami człowiek żyje.
Sałata musztardowa zasługuje na swoją nazwę - ma taki pikantny, gorczycowy smak - dobra w mieszanych sałatach.