Zaczęłam urlop i co? i leje
A takie plany na dziś miałam ogrodowe
Ela, na zdjęciach! przecież nie fotografuję zakątków wstydu
A uwierz mi, sa takie.
Nawet nie samo przycinanie mnie gnębi, choć róż mam sporo to niewielki areał łatwiejszy do ogarnięcia niż Twoje przestrzenie (podziwiam
) Po prostu część z nich nie spełniła moich oczekiwań a kilka przestało mi pasować do koncepcji więc z mniejszym lub większym żalem się pożegnamy
Mój Sibelius właśnie szykuję się do drugiego kwitnienia - bardzo porządnego z resztą. Kocham takie róże.
Ciekawa jestem Twoich przeróbek, pokaż zdjęcia. Teraz łatwiej mi wszystko umiejscowić
Ewunia, wiesz ja lubię swój ogród i generalnie mi sie podoba. Ale wiesz jak to jest. Naogląda się człowiek u innych i chciałby zmian a tu kich, wszędzie gęściutko i bez totalnych rewolucji zmiany niewidoczne.
Gosia, rzeczywiście, teraz ogród znacznie spokojniejszy, wyciszony. Co prawda floksy i lilie kolorowe ale na tle zieleni jakby mniej krzyczą. Lilie u mnie słabsze z roku na rok, z glebą nie wygram
Glina to ie jest wymarzone podłoże dla lilii, niby sypię im piaseczku, kompostu ale starcza na chwilę. Poza tym wielkich dołków kopać nie mam jak i one po kilku sezonach po prostu albo gniją albo znikają. Trzeba będzie znów wiosna kupić nowych cebul.
Odnośnie kwitnienia hortensji to wine ponosi jednak cień. Te, które mają większy dostęp do słońca kwitną ładnie, te w cieniu - bardzo skromnie. Niestety popełniłam tez błąd przy cięciu, za dużo pędów zostawionych. No trudno, poprawię się wiosną.
Gośka, szyderco
Martula, żaby rechocą swoja drogą. Straszny mi sie tam bałagan zrobił, jakieś trawsko bagienne mi wlazło i rozrasta się niekontrolowanie, jałowiec
płożący który miał zadarnić kawałek brzegu zginął pod chwastami, jakiś floks szydlasty tam pokutuje. No słowem muszę rozebrać jeden brzeg i zagospodarować na nowo. Planuje pociągnąć niskimi trawami.
Zakupy bardzo udane, mało jeżówek kupiłam
Ale z drugiej strony jak ślimaki zwąchają je na wiosnę to wiem, ze będę przeklinać.
Przeróbki dobra rzecz, jakiś ruch w interesie musi być.
Aga, no forum będziemy siedzieć deszczową jesienią i zimą. Teraz trzeba korzystać, no chyba, ze leje jak dziś
Magda, jak z daleka od domu jesteś to jesteś usprawiedliwiona
U mnie własnie podlewa, no cóż, plany były inne, ale mówi sie trudno. Dom do porządku doprowadzę
Pompon na razie zbiera siły do drugiego kwitnienia. Wycięłam kwiaty mimo, ze wyglądały jeszcze nie najgorzej. Niech się produkuje na jesień. I powiem Ci jeszcze, zachęcając oczywiście do kupna, że to jedna z róż, która mimo braku jakichkolwiek oprysków jest zdrowiutka do dziś. Niby generalnie nie jest źle z moimi różami ale gdzieniegdzie zaczęła się pojawiać plamistość a ta czyściutka jak łza.
Wściekle pomarańczową lilie mam i ja, aż zęby bolą. Ścinam do wazonu po otwarciu pierwszych kwiatów
W domu mi się nawet podoba
A co do podobania się - sama wiesz jak jest. Gusta się człowiekowi zmieniają, nowe rośliny zachwycają a jak sadzić jak miejsca nie ma?
Edytko, tylko niektórych sie pozbędę, większość jednak zostanie
Wczoraj po rowerowej wycieczce z młodym mało mi było wysiłku fizycznego więc sie jeszcze za łopatę chwyciłam. Niestety coś stało się z z wiśnią Kojou no mai, uschła połowa, druga też jakaś niemrawa, poszła pod łopatę
Szkoda mi bardzo, ale z drugiej strony jest okazja do przeróbek
Wyleciała też padnięta azalia - zero korzenia czyżby ją coś podżarło? Oglądałam miejsce w poszukiwaniu szkodników, nic nie znalazłam, korytarzy też nie ma, dziwne. Przy okazji na łopatowanie załapała się olbrzymia kępa lawendy. Przestała być dekoracyjna, wiosną porobiłam sporo sadzonek więc 'mamusia' po zebraniu kwiecia out. Miałam dziś zdemolować część rabaty przy tarasie, straszny się tam misz-masz zrobił, niektóre rośliny sobie zupełnie nie radzą, inne radzą sobie aż za dobrze. No nic poczekam na czas bez deszczu.
A na razie kilka ogrodowych migawek.