Marta, pocukrzony ogród wygląda bajecznie, ale
lilije o tej porze roku to istny obłęd, będę warować u bram lilypolu
.
U Marty już po raz kolejny żalimy się się na palenie śmieci
, śmieci, a nie liści. Ja nie palę, ale sąsiedzi owszem, w zwartej zabudowie, prawie w centrum miasta, w piecach też palą byle czym, plastikiem i kośćmi
.
Grilowanie też nie znoszę
.
tak jak już pisałam Monice, ja w tym roku dostałam JEDEN worek na odpady organiczne
, wszystkie inne frakcje dają worków do woli, nie rozumiem...
Teraz wystawiam wory z liśćmi różanymi we własnych workach, czarnych, bo takie mam
U nas wcale nie dają worków na odpady organiczne, ani jednego , ale odbierają raz w miesiącu przez cały rok, tyle ile wystawię i w czym wystawię. Z ogrodu niewiele wyrzucam, tylko to czego nie mogę kompostować, mam jednak 4 duże drzewa na chodniku, który mamy obowiązek sprzątać, więc jesienią jest trochę worów.
Płacimy od metrażu, uważam, że dość dużo, segregujemy, pojemnik na
zmieszane jest zazwyczaj napełniony do połowy, worki na szkło i plastiki też zapełniamy umiarkowanie, ale cóż robić
.
dziwią mnie sąsiedzi palący swoje śmieci
A mnie jeszcze bardziej dziwią porozwalane worki ze śmieciami, stare meble itp. na pobliskich łączkach, w zagajnikach i w rzece tuż obok parku, żeby tam dojść mija się kilkanaście śmietników i koszy, odpady wielkogabarytowe zabierają pracownicy administracji osiedla, raz w tygodniu objeżdżają traktorkiem z przyczepą wszystkie śmietniki. Nikt nie sprawdza kto i co wynosi do śmietnika, niech ten ktoś wrzuci śmieci do mego pojemnika zamiast do mego ogrodu, pod żywopłot, bo i tak bywa.
To już nie jest skąpstwo czy głupota, to zwykłe chamstwo
żeby nie użyć słów jakich potem musiałbym się wstydzić