Jak nie urok to spacer z psem ...właśnie wróciliśmy - paskudnie na zewnątrz, wilgotno, zimno, coś siąpi ...brrr... ale co tam...tak po prawdzie to lubię te spacery pomimo, że codziennie trzeba łaciatą kąpać (a przynajmniej podwozie
) ale tak to jest z biało-czarnym psem
Grunt, że te 5 km dziennie dobrze robi i jej i nam. Ale do rzeczy. Czy u Was też cały dzień było tak ciemno ? Udało mi się to zarejestrować pomimo, że ostatnio sporo czasu spędzam w barwnym świecie papieru, koralików i sznurków sutasz. Mam plan aby przed wiosną zrobić sobie scrapkowy album ze zdjęciami ogrodu - taką kwintesencję 2014 r, ogród w pigułce. A co z tego wyjdzie to zobaczę bo jak to się mówi nie ma "casu panie, nie ma casu".
Constance - no niepoprawna jesteś ! To kawkę trzeba było jednym chaustem a potem do liści ! Albo drugą świeżą sobie zrobić ! Ja zwykle przy obchodzie ogrodu zaliczam ze 3 kawki z czego wypijam 1 - reszta jest wylewana z racji za niskiej temp. spowodowanej opóźnieniami w spożyciu ze względów jakie opisałaś.
Sanrajsy i sansety o tej porze roku są fantastyczne. Świadkuję im i podziwiam już ze 3 lata (no może teraz z większą częstotliwością) i wydaje mi się, że o tej porze roku kolory są wyjątkowe ...może przez otaczającą nas szarość lub biel jak zima normalna .... Ja wstaję wcześnie ale zwykle w ciągu dnia ucinam sobie komara niestety...nie sądziłam, że mam tak wycieńczony organizm a jednak. 3 dni w szkole w zeszłym tygodniu spowodowały, że cały weekend przespałam - no może parę godzin byłam przytomna.. dopiero dzisiaj jako tako...chociaż przysnęłam w ciągu dnia na siedząco...kurna !
Aga- bardzo mi miło. Ha, ha..za moich czasów szkolnych też był kremowy i beżowy.... potem słyszałam cielisty ale skórowy to dopiero od Ciebie - niezłe !
Flora- witam i oczywiście zapraszam. U nas na początku tzn. po etapie ściernisko było trawisko. Dopiero po 2 latach zabraliśmy się za ogród. W międzyczasie wypróbowaliśmy kilka roślin i sporo uczyliśmy się. Nadal się uczymy. Nadal zmieniamy i to chyba się nie skończy. Rośliny i ogród dają nieskończenie wiele możliwości aranżacyjnych, wciąż powstają nowe, ciekawe odmiany, warunki w ogrodzie zmieniają się w miarę wzrostu roślin. To wszystko daje pole, a może wręcz wymusza pewne zmiany i to w ogrodowaniu jest najciekawsze dla mnie
Co do piwonii to trzeba kupować w sprawdzonych źródłach bo w tych niepewnych często płaci się za odmianowe i to nie małe pieniądze a dostaje się zupełnie inne odmiany.
Co do kartek i biżuterii
to w sumie moje hobby a nie źródło zarobku ale jakby co to nie ma problemu, mogę zrobić na zamówienie. Jakby co to pisz na privata
Ewciu - Nowinko, a wiesz, że ja mgłę to nawet lubię
tak tajemniczo jest ....u mnie dzisiaj bardzo ponuro, ciemno, dżdżyście ale mgły niet. A tak niedawno było słoneczko i wiosenne wręcz ciepełko. No właśnie. Zrobiłam obchód róż i faktycznie pąki nabrzmiałe
niedobrze, niedobrze. Sprawdzałam prognozy i do końca lutego póki co nie przewidują u nas większych mrozów ale kto ich tam wie ? Część róż mam jak co roku w słomie (veilchenblau, giardina, eden rose, gertrude jeckyll) i aż się boję co się dzieje w środku - pewnie pąki już popuszczały. zrobiłam im trochę przewiewu ale nie wiem jak to będzie. Na pewno muszą siedzieć w tych słomach do marca albo i początku kwietnia bo jak puściły pąki to byle przymrozek wiosenny je załatwi. Co do reszty to martwię się tylko o historyczne nie powtarzające (chociaż na razie są ok). Resztę i tak będę ciąć wiosną raczej ostro bo za bardzo poszalały. Podziwiam za porządkowanie ogrodu teraz!
Edi - ja z telewizorni to tylko odbiornik mam do xboxa i oglądania zdjęć oraz filmów z płytek. Anteny i podłączenia niet
więc nie wiem co to za reklama
no ja aż tak jak Ty to nie mam z kolorami ale też dywanów nie mam więc co ja tam wiem
No i po tym tekście, że jemu wszystko jedno Twój M spadł z piedestału
a co Ci, że organizm odmawia współpracy ? Martwisz mnie ...
No i co ja mam ogrodowo jak nic nowego nie mam
no to może tak trochę na wyrost lilakowo-fiołkowo-zielono mi. Dlaszy ciąg zmagań z materią nieożywioną
.
Tak mi te zamówione fiolety przypadły do gustu, że poleciałam dalej ale spoko - za moment przyjdzie nowe zamówienie odmienne kolorystycznie i skończy się "fioletowanie" - boszzzz całkiem mi już bije !
i tkane na krośnie ! Tak na krośnie (co prawda beadalonu plastikowym ale krosno to krosno! To a propos wiejskich - sielskich-skansenowych klimatów modnych gdzieniegdzie
)
I moje kolejne ukochane sutaszki na które już totalnie nie mam czasu
...bra nocka!