Słowo się rzekło :
31 października ogłaszam Dniem Dyniowego Szaleństwa i wszystkich chętnych zapraszam na
Adasiowe Dyniowisko – mam nadzieję, że dzisiejszy wpis zachęci Was może nie tyle do uprawy tych wspaniałych warzyw na włąsnych grządkach ( wszak dynie to są wymagającymi mieszkańcami warzywnika, zwłaszcza pod względem miejsca ), co do wypróbowania sił w klimacie kulinarnych zmagań z ich pomarańczową, aromatyczna i niezwykle zdrową i odżywczą materią
Moja przygoda z dynią zaczęła się stosunkowo niedawno, mniej więcej cztery lata temu, kiedy na targowiskach niepodzielnie królowały zwykłe dynie o monstrualnych rozmiarach, pokrojone na mniejsze lub większe kawałki, a wiedza sprzedawców ograniczała się do stwierdzenia, że to warzywo to po prostu … dynia.
Później, najpierw z pewną nieśmiałością, a następnie coraz śmielej, rodzime stragany zaczęły zdobywać szturmem niewielkie, jaskrawo pomarańczowe dyńki w kształcie dużej figi … tak, tak, to Hokkaido, uważane przez niektórych za jedną z najsmaczniejszych odmian, a do tego niemal bezobsługowej, jako że nie musimy obierać jej ze skórki.
Przyjaźń z dynią zaczęła nabierać rumieńców i rozwijała się w galopującym tempie; powoli zaczęłam wgryzać się nie tylko w dyniowy temat, ale także w ich różnorodny miąższ
Podczas tej swoistej, aczkolwiek bardzo przyjemnej edukacji, niezwykle pomocny okazał się blog Bei (
Bea w kuchni ), z którego zaczerpnęłam sporo niezbędnych informacji, a który uważam za prawdziwą kopalnię wiedzy o tym fantastycznym warzywie.
Ponieważ tegoroczne lato – wbrew pozorom – nie sprzyjało narodzinom okazałych, dorodnych dyń, chcąc nie chcąc ( a raczej bardzo chcąc ), wybrałam się na jedno z poznańskich targowisk ( Rynek Wielkopolski ) i tam ... straciłam poczucie czasu, przestrzeni i zdrowego rozsądku
Właściciel „dyniowej farmy” okazał się nie tylko przesympatycznym, mądrym i uczynnym człowiekiem; zaskoczył mnie taką ilością informacji o każdej z wystawionych dyń, że pożałowałam, że nie zabrałam ze sobą zeszyciku i ołówka – nie sposób bowiem zapamiętać nazw, wymagań, przydatności kulinarnej, terminu przechowywania, sposobów przyrządzania …. uffff, wspaniały, życzliwy i zakochany wręcz w swoich podopiecznych Farmer
Tak oto wygląda straganik …
Buszująca w dyniach
A to nasze „dyniowisko „
Dynie, podobnie jak nasze psiska, kocham miłością bezgraniczną; sznaucerki i Agatę już prezentowałam … dzisiaj czas na Królowe Jesiennego Stołu ( pomijam oczywisty fakt, że większość dyń może stanowić bardzo oryginalną dekorację domu, tarasu czy ogrodu )
Lumina – beżowa, płaska dynia z szarymi „burchlami”
doskonała do marynat; wraz z papryką stworzy bardzo smaczną kompozycję w słodko-kwaśnej zalewie, a jeśli dodamy odrobinę chilli, otrzymamy wersję nieco pikantniejszą
Piena Lunge di Napoli – to bardzo długa dynia, z rodziny piżmowych, o skórce w kolorze beżowym lub ciemno-zielonym, pięknym pomarańczowym miąższu, idealna do spożycia na surowo ( w smaku przypomina słodkiego, jędrnego melona ) w postaci cieniutkich plasterków skropionych octem balsamicznym i oliwą ( bardzo popularna przekąska we Włoszech ) , lub w formie zapieczonej lub usmażonej, polanej aromatyzowaną oliwą z odrobiną soli, nadaje się także na sałatki, zupy, gnocchi ( kluseczki ) i risotto.
W ramach degustacji nabyliśmy gruby plaster, który spróbowaliśmy na surowo niezwłocznie po powrocie do domu; za tydzień kupujemy całą
Jest pyszna! Podobno rewelacyjnie spisuje się jako świeżo wyciśnięty sok.
Butternut – dla mnie to jedna ze smaczniejszych dyń, z rodziny piżmowych, uniwersalna, wykorzystywana do wszelkich dyniowych wariacji, o suchym, lekko orzechowym miąższu, bez nadmiernej słodyczy, jaka charakteryzuje się np. Hokkaido; osobiście uwielbiam ją w formie pieczonej i faszerowanej.
Buttercup – z tą dynią nie miałam dotychczas przyjemności zapoznania się, ale już wiem, że będzie w kręgu moich dalszych poszukiwań; lekko spłaszczony walec to jej charakterystyczna sylwetka , nadaje się w sam raz do pieczenia, okraszona miodem i prażonymi orzechami będzie stanowić niezwykle pyszne i syte danie, a zwolennicy bardziej ostrych doznań smakowych mogą wzbogacić posiłek o curry lub ostrą papryczkę . Buttercup dobrze sprawdzi się jako gwóźdź programu w wariacjach na temat zupy, zapiekance lub w … surówce.
Znalazłam … hmmm.... pewną odmianę tej dyni – to
Australian Butter – fajna, niewielka, klockowata, beżowo pomarańczowa dyńka , którą zamierzam przyrządzić w wersji deserowej, na słodko lub wykorzystam miąższ do wykonania zupy Maestro Cucurbita – tak nazwałam wspomnianego sprzedawcę z Rynku – który tradycyjną zupę dyniową uszlachetnia dodatkiem startego, wędzonego oscypka i odrobiną chilli …. to może być TO !
Banana Blue – cóż … po prostu musiałam ją mieć … dynia pochodząca z Peru, o słodkim, łagodnym miąższu, ale na temat jej kulinarnego przeznaczenia muszę dokształcić się u samego Maestro podczas najbliższej wizyty na Jego straganie. Fakt pozostaje faktem, że jest to piękna, smukła, dość długa dynia o wspaniałym , niebiesko-szarym kolorze z uroczymi, szarymi burchelkami
Orange Down – to ta spłaszczona, niewielka, pomarańczowa dyńka, której powierzchnię zdobią popielate, drobne, rozrzucone jakby mimochodem krostki – niewątpliwą zaletą tej urodziwej dynieczki jest orzechowo - kasztanowy smak, no i kolor: dojrzały, ciepły i wyrazisty pomarańcz – kwintesencja jesiennej palety barw.
Muszkatołowa prowansalska – to kolejna z moich ulubionych; kształt, barwa, smak i zapach stawiają ją na najwyższym podium obok butternuta i Napoli ( przynajmniej na razie ) - grubo żebrowana, o aksamitnej, szaro-niebieskiej skórce, cudownie spłaszczona, zaskakuje delikatnym miąższem o melonowym zapachu; z pewnością zasługuje na zaszczytne miejsce w sercu ( i żołądku ) każdego dynioholika
Osobiście wykorzystuję ją do ciast, racuszków i zup.
No i maluszki
nie sposób przejść obok nich obojętnie; pod względem ilości kształtów, wielkości, kolorów, wszelakich udziwnień powierzchni żadne warzywo nie może z nimi konkurować, a niektóre z nich są jak najbardziej jadalne, ot, choćby te z rodziny
Acorn.
Table Queen – mały, podłużny, soczyście żółty lub pomarańczowy karzełek o smaku kukurydzy, który możemy zjadać tak na surowo ( jak jabłko ) lub nafaszerowany i upieczony. Wyhodowałam ze szwajcarskich nasionek, ale ze względu na stosunkowo późne osiągnięcie rozmiarów docelowych, a co za tym idzie, szybkie nadejście przymrozków, zebrałam malutkie okazy.
Festival Acorn – nasiona tych miniaturek przywędrowały do mnie ze Szwajcarii i pomimo panujących upałów i niedoborów wody była to dla mnie największa niespodzianka sezonu. Dyńki te możemy z powodzeniem zapiekać w całości ( po uprzednim wydrążeniu ) z rozmaitymi farszami lub wykorzystać je do słodkich deserów, mają lekko orzechowy smak.
Inny przedstawiciel …
Dynia makaronowa lub Delikata – tutaj mam pewien kłopot z identyfikacją …. to ta podłużna, o gładkiej skórce w kolorze żółtym z zielonymi prążkami; mam nadzieję, że po rozkrojeniu będę bardziej świadoma, co kupiłam
Melonowa żółta – również podłużna, o cytrynowej, gładkiej skórce , przypominająca kształtem rozciągnięty melon; jej przeznaczenie jest jeszcze mi nieznane, ale z pewnością znajdę dla tej sympatycznej odmiany apetyczne rozwiązanie
Dynie olbrzymie, które rozpanoszyły się na tegorocznych grządkach , posłużą nie tylko jako dekoracja mieszkania czy objawy szaleństwa w kuchennym zaciszu … wszak dzisiaj
Halloween, więc … świętujmy Kochani !
Przepisy na dyniowe smakowitości znajdziemy w wątku Kulinaria
dyniowe przysmaki, a tymczasem zaproponuję jedno z ciekawszych słodkości :
Ponawiam także prośbę o dzielenie się w w/w wątku lub tutaj swoimi wrażeniami i doświadczeniami z zaprzyjaźnionymi dyńkami
Ciasto z dyni z suszonymi śliwkami
Składniki:
· 250 g miąższu dyni o orzechowym lub kasztanowym smaku, np. butternut lub Orange Down
· 2,5-3 szklanki mąki
· 3/4 szklanki cukru
· ½ szklanki oleju
· ½ szklanki jogurtu naturalnego
· 1 szklanka suszonych śliwek
· 2 jajka
· 3 łyżki mocnego, gorzkiego kakao
· 1 łyżeczka cynamonu
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Suszone śliwki pokroić na kawałki. Dynię zmiksować na gładką papkę. Jajka utrzeć z cukrem. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, dodać olej, jogurt, dynię i jajka z cukrem. Dokładnie wymieszać (najlepiej mikserem). Dodać kakao i cynamon, wymieszać, wrzucić połowę pokrojonych śliwek, ponownie wymieszać. Masę przelać do okrągłej formy (uprzednio wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką). Powierzchnię ciasta posypać pozostałymi kawałkami śliwek. Piec w nagrzanym piekarniku przez 40-50 min w 180°C. Przed pokrojeniem ciasta należy je dobrze ostudzić.
Drodzy Ludeczkowie ...
Przed nami czas bardzo refleksyjny, skłaniający do zadumy, pochylenia się nad tym, co już stanowi mglistą przeszłość, czas na spojrzenie wstecz, pogodzenia się z nieuniknionym i nie dokończonych rozmów, zapomnianych spotkań; to wreszcie czas, w którym pamięć czyjejś ciepłej dłoni, uśmiech na zmęczonej twarzy, łzy wzruszenia spływającej po policzku powraca ze zdwojoną siłą …
Życzę Wam, aby ten pełen nostalgii, ale i ciepłych wspomnień czas upłynął wszystkim w spokoju duszy i wyciszenia w sercu ….