Małgosiu..faktycznie ten długi weekend upłynął nam dość leniwie.. No może nie do końca, bo sprzątanie przed przyjazdem gośćmi, gotowanie, u mnie malowanie ławki, Mąż 2 razy kursował na trasie Wawa- ŁÓdz..dziś co nieco posadziłam..ale generalnie to nic w porównaniu z tym, co czasem potrafie sobie nawymyślać. Generalnie ostatnie dni odbieram jako błogie lenistwo
Fajnie- będzie co wspominać, jak wreszcie zaczniemy widłowanie
Duża szkoda, że jaskółki nie umiejscowiły się nad innym balkonem- miały 3 do wyboru..Niestety- mimo mojej miłości do zwierząt wszelkich i natury szeroko pojętej okazuje się, że są pewne granice- a jest to gniazdo nad schodami wejściowymi plus kilka dodatkowych nad drzwiami
Gdyby to był balkon z tyłu, to byśmy jakoś przepękal..albo np. jakies pomieszczenie gospodarcze- ale litości.. dostac bombę z porannej toalety na głowę w trakcie wychodzenia do pracy- to już nawet moja ornitologiczna miłość nie zrozumie
U Was też wesoło.. faktycznie, trzeba czekać, aż młodzież ruszy w świat. U nas na szczęście dopiero stały fundamenty..
Paweł- z bólem serca wykonaliśmy pkt2, zarządziliśmy im przeprowadzkę..
Na szczęście to nie było gniazdo i nie było żadnych pisklaków ani jajek- w takim przypadku musiałoby zostać! Jaskółki dopiero się budowały od rana i zdążyły nanieść zaledwie kilka kupek błota na ścianę w kilku miejscach i trochę towaru naładowały na lampę. Dobrze, że to akurat wolne dni były i kręciliśmy się po ogródku- więc ich robota wpadła nam w oko.
Czytałam na necie, że budowa gniazda zajmuje im ok tygodnia- tu było zaledwie kilka godzin pracy- zrobiły na nas nalot 3-4 razy, a hałasu tyle narobiły, że nie uszło to naszej uwadze od samego początku.
Nie było to jeszcze żadne gniazdo, a zaledwie pierwsze przymiarki.. musieliśmy wybić im ten pomysł z głowy. Po prostu umyliśmy lampę z błotka. Nie wiem, dlaczego przyczepiły sie do nas..kilkaset metrów od nas jest stadnina koni- tam mają stodoły z szerokimi okapami- no tylko się budować..
Bardzo nam jest przykro, że musieliśmy rozwiać jaskółcze marzenia o wspólnym z nami życiu..ale sam rozumiesz..schody wejściowe, centralnie nad drzwiami
Sąsiadka bardzo nam wtórowała ostrzegając, że u Teściów jest takie gniazdo w szczycie dachu i mają ogromny kłopot z guanem..i domyciem płytek na balkonie, a gniazdo tak umiejscowione, że nawet przed zimą, po wyprowadzce ptaków, nie ma się go jak pozbyć.
Czytałam na necie, że pod gniazdem można montować półeczki, żeby nie brudziły na głowę- tu niestety lampa jest podwieszana pod sufitem a drzwi otwierają się na zewnątrz, więc żadna konstrukcja ochronna nie wchodziłaby w grę bo wstępnie tak kombinowaliśmy
Kiedys w domu na Mazurach jaskółki zbudowały gniazdo w rogu okna mojego pokoju- jak przyjechaliśmy w czerwcu na weekend, to już było zbudowane na gotowo, więc nie było mowy o niszczeniu- przez tamten rok nie otwierałam w ogóle okna w pokoju, żeby sobie żyły spokojnie..ale domyślasz się, jak wyglądała szyba...
Marysiu- gdyby mi ktoś obiecał, że nie będą gniazda sprzątać na moją głowę, to niech by sobie mieszkały na zdrowie!
Już w czasie budowy odchowały się u nas pliszki- w stercie desek zostało znalezione przez naszego majstra gniazdo z jajkami, który to majster okazał się miłośnikiem ptaków- zbudował im budkę, w której wykluły się pisklaki i były dla mnie sporą atrakcją- że na budowie pliszki odchowały młode.
Przez 2 lata na poddaszu rządziły słowiki (chyba..)- nie było podbitki, więc mieszkały nie niepokojone przez nas, latały po całym domu, wtedy SSZ- dopiero ekipa robiąca poddasze usunęła stare gniazda.
U Mamy w dziupli na orzechu co roku mieszkają szpaki- zawsze na wiosnę czekam z nadzieją, że się wprowadzą i jak na razie regularnie wracają do dziupli.. w szczelinie pod schodami wejściowymi mieszka żaba- też atrakcja.
Zerkam u nas na brzozy z zaciekawieniem, czy już są na tyle duże, że można spróbować zamontować budki lęgowe.
Sadzę berberysy, mam ognika- wiosną nektar dla owadów, zimą owocki dla ptaków.. Mam małe poidełko..
Wszystko staram się robić tak, żeby i owady i ptaki czuły się dobrze.. odwiedza nas czasem zająć. Bardzo liczę na odwiedziny jeża! Niestety wizja gniazda nad głową przekracza moje możliwości..musieliśmy usunąć zaczątki budowli, żeby skłonić je do szukania innego lokum od razu, przed złożeniem jajek. Na szczęście jeszcze nie zbudowały gniazda- dopiero naznosiły nieco błota na dno lampy- gdyby się nam ta parka zadomowiła i zniosła jajka, to nie dałoby się nic zrobić.
Zresztą one od rana robiły kilka przymiarek- na ścianie uznały, że chyba będzie niewygodnie i za dużo roboty, bo poza zrobieniem kilku punktów dały sobie spokój, przenosząc się na lampę i tam rozpoczęły nowe budowanie. W międzyczasie próbowały też zbudować gniazdo na zwiniętym w pętlę kablu wiszącym nad drzwiami sąsiada, ale też chyba było niewygodnie, bo robota nie postępuje dalej- zostawiły w połowie budowania, a na pewno mogły spokojnie robić, bo dom niezamieszkały.
Tak więc na razie one krążą, badają okolicę i zaczynają w kilku miejscach, przerywając prace i szukając czegoś lepszego.. Tak właśnie porzuciły po wstępnych przymiarkach kabel sąsiada i naszą ścianę, na której zaczynały w kilku miejscach i po wstępnych próbach odpuszczały. Lampa nasza je bardziej zainteresowała
Haniu- na szczęście nic jeszcze nie zbudowały..to były dopiero przymiarki. W czwartek widziałam, jak się przymierzają do 2 balkonów- z tyłu domu i nad schodami.. przysiadały parami na ścianie w podejrzany sposób
.. W piątek zauważyliśmy małe placuszki błotka w kilku miejscach na elewacji- niestety wybrały balkon nad schodami.. W sobotę elewacja była bez zmian- tutaj zrezygnowały z budowania, za to uznały, że półka od lampy nieźle się nada na gniazdo i tam zaczęły znosić błotko od rana..W dodatku półka jest z 2 stron więc zadomowiać się zaczęły 2 parki
Lampę umyliśmy i zobaczymy, co teraz wymyślą. Szkoda, że nie mamy wiaty na drewno kominkowe zbudowanej- tam by sobie mogły coś zbudować i bardzo bym się cieszyła!
Mamy szczęście, że nie wyjechaliśmy na dłużej- gdyby było gniazdo zbudowane, to byśmy byli upupieni..
Wyczytałam na necie, że jaskółki brudzą tuż pod gniazdem, z którego wyrzucają odchody..więc u nas byłaby to wycieraczka przed drzwiami wejściowymi.. Mocno im kibicujemy, żeby wybrały balkon na sąsiedniej ścianie- nikt tam nie będzie im przeszkadzać a pod gniazdo mogą wyrzucać sobie co chcą, bo nie będzie mi codziennie leciało na głowę.
Cieszyłabym się, gdyby wybrały tamten balkon- one miałyby gdzie mieszkać i nie wchodzilibyśmy sobie w paradę. Tak sobie z P rozmawiamy, że może wybiorą inny balkon..
Żeby nie wyjść na taką zupełną małpę w stosunku dla ptaków pokażę, jakie kupiłam nowe wygodniejsze poidełko.. CHociaż poidełko, to za dużo powiedziane- w ogrodniczym wybór żaden- było jedno.. za 300pln
Kupiłam więc głęboką i dośc szeroką podstawkę ceramiczną. Do tej pory stała miseczka szklana z kamykiem w środku- widziałam, jak szpak próbował się w niej kąpać i miał z tym kłopot..
Obecnie poidełko płytsze, szersze..i jeszcze z wysepką po środku.
Poza tym dziś- ku nieskrywanej radości Męża, powiesiłam donice z surfiniami na balkonie. P się śmieje, że się zastanawiał, co zrobię, jak mi się rabaty skończą..i już widzi, że zacznę opanowywać dom. Pocieszyłam Go, że wszystko przed nami, bo są jeszcze ogrody na dachu i rabaty wertykalne
W każdym razie doniczki wiszą nad schodami..i zupełnie nie wiem, dlaczego nie mam zdjęć
Mam też komplecik mebli ogrodowych.
Dorciu- byłabyś ze mnie dumna! Wystawiłam grilla elektrycznego na ogródek i pilnowałam go na starym krzesełku- zjeść mieliśmy w domu.. Mąż się przysiadł do mnie..posiedział chwilę i stwierdził, że jednak stolik jakiś by się przydał
, a że kilka dni temu wstępnie sugerowałam zakup taniutkich mebelków sosnowych z OBI- żadne szaleństwo, ale byłoby chociaż na czym usiąść na początek... więc Mąż napomknął, że ciekawe, do której OBI czynne.. Dorciu, żebyś Ty widziała, w jakim tempie zwinęłam kabel od grilla, posprzątałam..sprawdziłam asotryment w sklepie i już byłam gotowa do wyjazdu
Tak więc tarasu nie ma, do parasola też jeszcze przez jakiś czas powzdycham..ale mam chociaż ławeczkę i stolik
Jak będziemy mieć taras i kupimy sobie takie meble, jakie sobie upatrzymy już docelowo, to ten komplet też się przyda.. ławka pójdzie gdzieś na rabatę, bo i tak rozważałam zakup czegoś do postawienia gdzieś na rabacie, stolik i krzesła też zawsze się dodatkowe mogą przydać..
Zresztą zacznę się martwić, jak już będziemy kiedyś kupować te prawdziwie upatrzone- na razie ogromnie się cieszę, że mamy na czym siedzieć i gdzie szklankę postawić..i już nie musimy wynosić starych plastikowych krzeseł, noszących na sobie wspomnienia tynkowania ścian itp
Mebelków nie będę pokazywać- po pierwsze..żaden szał
a po drugie- najpierw muszę je machnąć bejcą na porządny kolor, wtedy może się "pochwalę"
Grunt, że są, a to już radość ogromna!
Staram się wyznawać maksymę życiową Gąski Balbinki..ktoś zna
? Jak byłam mała, to Mama czesała mnie na gąskę Balbinkę- bajki tej słuchałam zawzięcie na winylu.. "Cześć Balbina, jestem Ptyś".. a motto życiowe gąski jest dla mnie akurat bardzo na czasie