Poniedziałkowe pozdrowienia.
Ależ mam powera!
Po wczorajszym dniu sądziłam, że będę zdychać, a tu proszzzz
Na dobranoc łyknęłam ibuprom, a P mnie Bengayem wysmarował od barków po nadgarstki..i jestem jak nowo narodzona.
Mogłabym teraz iść grabić resztę, ale cholercia słońce zaszło
Z braku ogrodowego zajęcia, po powrocie z pracy odkurzyłam cały dom i to w takim tempie, że samą siebie zdziwiłam.
Pogoda mi trochę krzyżuje plany- oby się prognozy na weekend nie sprawdziły- w sobotę ma padać
Muszę nawozy sypnąc przed deszczem..bo i w środe i w piątek też ma padać.
Rabaty to nie problem, ale chciałabym dokończyć grabienie trawnika i dopiero nawozem sypnąć..a nie sądzę, żebym dała radę machnąć do końca jutro przed pracą.
Nie mogę się rzucić na robotę, bo nie dam rady z obolałymi i trzęsącymi się rękoma pracować. Zawsze twierdziłam, że mi praca koliduje z życiem
No nic- będe się martwić później
Nie będę Was zamęczać kolejnymi fotkami tych samych rodków..albo fotkami naszego drewnianego ogrodzenia..
Ale spaceruję po ogródku i "podziwiam". Rodusie cieszą mnie ogromnie..a płotek jeszcze bardziej!
Nie dość, że zasłaniaja i to wysoko, to jeszcze zwyczajnie mi sie podobają
Nie mam chyba ochoty grodzic całej działki- zastanawiałam się nad tym w weekend, rozglądając dookoła. W sumie 2 boki graniczą z sąsiadami i poza jednym wyjątkiem, nie mam problemów- wszyscy mili, sympatyczni, z przyjemnością mówimy sobie dzień dobry, a z niektórymi często się gościmy
. Kolejne dwie strony to droga- z czego jedna ślepa praktycznie nie używana.
Zupełnie nie przeszkadza mi takie otwarcie, tym bardziej, że robię zielone ściany ze szmaragdów, na rogu posadziłam 2 lata temu 2 klony, nieopodal rośnie 3ci..tak więc zupełnie na patelni nie jesteśmy.
Zresztą płotki mają 2-2.1m wysokości i chyba głupio bym się czuła aż tak wygrodzona z każdej strony- działka mała i zrobiłoby się nieco klaustrofobicznie.
A tak- mamy zasłonięty strategiczny bok
Nie odczuwam potrzeby aż takiego zasłaniania się..natomiast od strony płotka cieszę się przeogromnie, że nie muszę już patrzeć na sąsiadkę..a tym bardziej ona nie może na mnie
Oj, gdyby jeszcze dało się jej nie słyszeć
uczulenie mam na tą kobietę, ale ona chyba nas równie serdecznie ocenia, bo po tym, jak wycięłam 3 jałowce, a w ich miejsce pojawił się grabuś..to ona posadziła u siebie 3 szmaragdy- o wzroście 2.5-3m I dobrze, dodatkowa osłona mile widziana
Moniśka, jedz do Acrocony koniecznie, przy okazji zerknij, czy mają jakieś sensowne Palibiny dla forumowej koleżanki
Twój trawnik faktycznie oka nie cieszy
Ale ten z środka sezonu cudny- on się tak co roku regeneruje
Zdjęcie sąsiedztwa... Na pierwszym się zawahałam, co Ci przeszkadza, że rośnie..ta tuja na końcu ogródka, przecież tak daleko się nie korzeni
Kolejne fotki jednak wyjaśniły wszystko.. Cholercia- gęstą zabudowę Wam robią
ZOstanie dla Was odrobinka słońca..?
Za to jakie rodki na zdjęciach widzę- piękne i ogromne
Moniśka, rozum mi odebrało.. zajrzałam na stronę Pudełka
Haniu, na trawnik planuję rozsypać coś w typie Osmocote. Kiedyś u Mamy sypałam, z rewelacyjnym efektem. PSiaki był wtedy dwa- Zakusiek i psiak Siostry- nic im się nie stało.
Planuję zgrać to z opadami deszczu, tylko czasu na dokończenie grabienia jakby brakuje
Zła jestem, bo gdyby mnie w marcu rwa kulszowa nie męczyłą, to zaczęłabym wcześniej i już kończyła..
A tak, to muszę gonić ostatkiem sił, a i tak pewno nie dam rady zrobić wszystkiego
Nie moge jednak narzekać- po wczorajszych ekscesach obawiałam sie, że będę zdychać do piątku, a jest nad wyraz dobrze. Czuję wszystkie mięśnie grzbietu i śmiać sie nie mogę zbytnio, bo i międzyżebrowe bolą..ale sobie myślę- niech bolą. Od tego są, żeby pracować, a skoro bola to znaczy, że sie poćwiczyły trochę
W tym roku wertykulacja nie mogła być przeprowadzona, ale za rok zaopatrzę się w jakąś maszynę na pewno! Mama też się tym tematem żywo zainteresowała, bo co roku wiosną Maminy pomocnik ogrodowy jedynie wygrabia. Pewno jak kupię wertykulator, to będę go wozic między naszymi ogródkami.
Ręcznego bym nie chciała- pewno słabiej działa, albo się trzeba więcej namachać..a ja chcę wreszcie sobie jakąś pracę ułatwić
Z Pudełkiem to muszę Ci powiedzieć Moja Droga, że namieszałaś
Po co ja tam zaglądałam, no po co
Inuś, miałam kupić Leifheit, ale nie było niestety do odbioru od ręki, a musiałam mieć go JUŻ, sama rozumiesz
Zestawy są różne. Kwestia teleskopu indywidualna, czy jest potrzebny. Ja mam 172cm wzrostu, okna na wysokości ok 200-210cm i wystarczy, że sięgnę ręką wyżej.
Nie zauważyłam, żeby odkurzacz mi ciążył w dłoni, aż muszę się w to wczuć. Ja generalnie mam słabe barki i ręce- albo nie tyle słabe, co przemęczone od pracy.. Bawiłam się odkurzaczem w sobotę rano, więc po całym tygodniu pracy, więc gdyby to było faktycznie uciążliwe, to chyba bym poczuła
Czytałam trochę o tych odkurzaczach wcześniej i na plus Leifheit przemawia to, że ma większy otwór do wylewania wody- łatwiej umyć wnętrze zbiornika i podobno wyłącza się sam po oderwaniu od szyby.
Karcher ma otwór mały i trudno pojemnik na brudną wodę przepłukać. Trzeba też pamiętać, żeby po odkurzeniu jednego okna i przejściu do drugiego, gdzie zaczyna sie najpierw pryskać- wyłączyć odkurzacz. Sam się nie wyłącza. To po prostu kwestia oszczędzania akumulatora.
Ja wybór opierałam na tym blogu- ciekawie opisane i przejrzyście
perfekcyjnawdomu.pl/myjka-do-okien-karcher-czy-leifheit/
Wybrałam jednak Karchera, bo:
-był dostępny od ręki, zestaw z myjką pryskającą 199pln na promocji przedświątecznej, bez drążka.
- Liefheit mogłabym zamówić kurierem, trochę drożej i dłużej. W komplecie byłby drążek, ale bez myjki. Czyli musiałabym w wiaderku robić jakiś płyn, machać ściereczką i dopiero odkurzać. Tutaj mam tę buteleczkę z rozcieńczonym koncentratem- pryskam z butelki, macham dopięta myjką i odkurzam.
Po przeczytaniu opinii wolałam Leifheit..ale na miejscu w sklepie uznałam, że wolę odkurzacz+myjkę ze spryskiwaczem- bez drążka w zestawie niż odkurzacz+drążek, ale bez myjki.
Do wszystkich okien sięgam, a 3 dachowe mogę umyć z 2stopniowej drabinki..ewentualnie dokupię dedykowany drążek, żeby np okna na parterze myć drążkiem z ogródka, a nie otwierać do domu. Jednak ten spryskiwacz fajny, bo jedną maszynką i nakładam płyn i myję.
Myślę, że którekolwiek odkurzacz być kupiła, to będziesz zadowolona.
ja chciałam wziąc od ręki, a nie czekać..i bardziej zależało mi na myjce niż drążku.
Wertykulator bęzie, w komplecie z aeratorem- juz od przyszłej wiosny. Nie wyobrażam sobie znowu takiej orki z grabieniem całego trawnika.
Starałam się bardzo, robiłąm to mocno, a i tak sądzę, że dałoby się jeszcze wiele z trawnika wyczesać.. Tak więc ten rok pod znakiem grabi, ale sprzęt elektryczny wkroczy już od kolejnego roku- zacznie się mechanizacja
Dzięki za wertykulatorowe info..i za ofertę grabi
Wzajemnie, szkoda, że nie możesz wpaść na kawkę i popatrzeć, jak odkurzam okna.