Moniśka..wiesz, że zawsze byłam zachwycona bajką 101 dalmatyńczyków. Jak ja pierwszy raz przeczytałam- za jednym posiedzeniem, z wypiekami- to oczywiśćie zamarzył mi się dalmatyńczyk.
Nigdy nie miałam swojego, za to z koleżanką dogadałyśmy się z jej sąsiadką..która miała dalmatyńczyka i pozwalała zabierać nam go na spacery. To był czas podstawówki.
Aż tylu szczeniaczków u nas jednak nie będzie
Wyznaczenie trasy..ależ proszzzzzz.. PW
Kasiu- trawa, jak rasowa fotomodelka..rozczarowuje przy spotkaniu na żywo
Deszcz dziś popadał, ale chyba bez szaleństw. Zostawiłam przed wyjazdem do pracy pojemnik nieduży na ogródku- jutro sprawdzę, ile napadało.
Pełna zaufania w prognozy zapowiadające deszcz..podlewałam dziś 2 godziny rano
Same rabaty, bez trawnika.
Sąsiadka bardzo miłą jest osobą..tylko taka nieogarnięta
Z sąsiadką moją najlepszą podziwiałyśmy kiedyś, jak TA sąsiadka rozsiadła się na leżaku z książką, a metr od niej mąż kosił chwasty kosą spalinową
Najpierw pół godziny walczył, żeby ją uruchomić- ja już tego bym nie wytrzymała i poszła doradzać
a ona nawet oka znad książki nie podniosła.. Jak już się udało uruchomić, to w błogim spokoju dalej czytała, a on kosił pod jej nosem. No byłyśmy pełne podziwu a ja się smiałam, że może tak trzeba- siedzieć i się relaksować i udawać, że jest się w swoim świecie
Co do trawy- nasiona wybrałam dobre, jedne z lepszych chyba.
Błąd musiał powstać na etapie wysiewu..na pewno gradobicie, które zmyło wiekszośc nasion dzień po wysianiu, też nie pomogło. Zrobiłam wtedy ogromny błąd, że następnego dnia nie wysiałam od nowa..zostawiłam te rozlane nasiona i czekałam, "aż się zagęści". Zagęściło się, ale trawa rośnie kępami, wyraźnie widać różnice między rodzajami traw..Ja sobie trawnik wyobrażałam, jako pojedyncze źdźbła eleganckie, a nie kępy rozgałęzionych czapirów
Serce do tej trawy straciłam!
Martuś, Satomi i Schneegold rosną na linii południe- zachód i od ok 11 są w słońcu. Zdjęcia przeważnie robię po 10-11 i o tej porze już słońce zaczyna tu operować a kwiaty jakie są- widać na fotkach. Satomi powoli gubi płatki, ale ma prawo, zaczęła kwitnąc ok 1-2tyg przed Schnnegold
Pysznogłówka podobno ma być fioletowa..a nazwa odmiany- nie pamiętam
Tą samą brałam dla Hani, może ma lepszą pamięć..?
Oby fiolet nie okazał się ciemnym różem
Dorciu, ciekawa jestem, jak Twoje zamówienie się zrealizowało. Szału chyba nie było, bo na ulicy kałuż po powrocie nie widziałam
Jakie tłumy- w pracy niech ludzie siedzą
Ja też powinnam cos do doniczek kupić. Surfinie tarmosił wiatr, werbeny- pamiętam sprzed lat, mdleją na słońcu. Powinnam kupic pelargonie, ale waham sie, czy w ogóle mam ochotę cackać się z doniczkami wiszącymi na balkonie. Może tylko donica na schodach
Haniu, pewno masz racje i puste pąki to nie efekt złęgo podlewania, tylko mrozu. Cholercia, nie sądziłam że byle -18 aż taki pogrom mi zrobi
Parasolka kwitnie chyba 5 kwiatkami..ale robi co w jej mocy- dziś rozwinęła jakieś niepełne.. Nie kwiaty, tylko spod łuski wystaje np jeden płatek- no stara się moja kochana, muszę to docenić!
Mamy się jeszcze z Hodowczynią zdzwonić pod koniec czerwca/w pierwszych dniach lipca. WYstawa 10go. W ubiegłym roku przemyciłam Cygusia na wystawę- nie chciano nas wpuścić, mimo książeczki zdrowia i kompletnych już szczepień
Tym głupsze to było, że po terenie wystawy kręcił się jakiś bezpański piesek i jakoś nikt na niego nie polował.
Przemyt się jednak udał i Cygusiątko na wystawę wjechało
Hodowczyni była zaskoczona, jaki on przebojowy. Maszerował dzielnie na smyczy (a był u nas zaledwie od miesiąca), kręcił się wszędzie..a jego siostra z miotu siedziała osowiała w swoim legowisku. Humor jej się poprawił i nabrała animuszu przy Cyguśku.
Jeśli wizyta się uda, to przyjadą starsze pieski i może rodzeństwo Cyguśka.. pewno brat. Maluchów raczej nie będzie.
Brak ostatnio zdobył junior championa, więc pewno będa dalej wystawiać na fali sukcesów
Czy ja liczę, że upilnuję zgraję- oczywiście
A najbardziej liczę na to, że po całym dniu psiaki będą zmęczone i śpiące
Cyguś to przesłodki piesek i kochany, ale czasem tak mnie denerwuje, że mam go dosyć. Jest zwyczajnie nieznośny! Zakus to był anioł..grzeczne piesiątko i potulne. Nie szalał, nie niszczył nic (no dobra, pogryzł bluetootha ale to wina P bo nie zauważył, że wypadł mu w trawie), dołki w swoim życiu wykopał może 3 czy 4.
Cyguś np siada obok mnie, jak coś przycinam..czy ostatnio oskubywałam Azurikę z zaschnietych kwiatów, a on siada i zaczyna skubac to, co ma pod nosem
Nie wspomne juz o szarpaniu się o szlauch- jakim cudem psiuńka 5kg jest silniejsza ode mnie i musze z całej siły szarpnąć, żeby odzyskac szlauch?
Kochany jest, jak sie ogromnie cieszy na mój widok jak z pracy wracam..albo jak się słodko tuli rano, gdy jeszcze jest zaspany..i jak spi, to jest uroczy. Reszta czasu to ćwiczenie cierpliwości
Jak ja mogłam sie tak nabrać na te słodkie oczka?!?
Jeśli będę brać psiaka jakiegoś kiedyś, to największego śpiocha z miotu!
Śmieszne było, jak po niego pojechaliśmy. Wszystkie pieski się z nami przywitały,szczeniaczki nas obsiadły..tylko Cyguś trzymał się na uboczu i nie chciał się zapoznać.
Hodowczyni się śmiała, że to juz kolejny psiak, który przeczuwa swój los. Na kilka dni przed wizytą nowych właścicieli piesek zarezerwowany zaczyna byc osowiały, mniej się bawi..jakby zaczynał mieć złe przeczucia.. i do właścicieli nowych nie pędzi się witać.
Hodowczyni bardzo się martwiła, jak psiak reaguje w drodze. Smsowałam z drogi zdając relację- zresztą Cygusiek całą drogę przespał- obudził się ze dwa razy, pomerdał ogonkiem i dalej w kimę.
Jak sobie przypomnę biednego przerażonego Zakusia.. 2 godziny siedział jak figurka- sztywny, przerażony..a ja cały czas gadałam i głaskałam..
Zupełnie różne psiaki.
Zakuś był zbyt przywiązany do mnie i taki wrażliwy.
Fajnie jest patrzeć, jak Cyguś zaprasza nas po psiemu do zabawy. Taki z niego komunikatywny psiak- przemawia cała swoją buźką. Gada czasem coś do nas- siada, szturcha łapką, coś popiskuje albo zniecierpliwony powarkuje. Szkoda, że z psem nie można sobie pogadać! Nie chciałabym tak mieć, że jestem z obcym gatunkiem i tylko od dobrej woli tego gatunku zależy to, czy mnie rozumie.
Psiaki sa bardzo wymowne i doskonale z nami rozmawiają- nalezy im się za to podziw! Z oczu można wiele wyczytać. Potrafią doskonale przekazać, co potrzebują- noszenie zabawek i zapraszanie do zabawy to łatwizna.. Pokazywanie wyraźne, że chce wyjśc na ogródek, kopanie pustej miski z wodą..
Ja w takiej sytuacji pewno bym siedziała w kącie i rozpaczała, że nikt mnie nie rozumie. Z charakteru bliżej mi do Zakusia
Czasem ciekawa jestem, co on mi przekazuje.. Na przykład jak leżę przed tv, a on wskakuje na kanapę, przysuwa się pyszczkiem do twarzy, trąca mnie w ucho, cos popiskuje, pokłada się na mnie rozbawiony- ciekawa jestem, o czym gadamy
Uroczo sie przytula, wtula wręcz mocno- strasznie kochane i przylepne są te pieski.
Jednak jak dostaje swojego szału, to nie mam siły. Dziś próbowałyśmy rozmawiać z sąsiadką- nie dało się. Sąsiadki suczka ustawiła sie przy siatce z piłką, CYguś na ten widok zrobił taki lament, że musiałam wziąć go na ręce, bo myślałam, że ogłuchnę.
Pamiętam jego pierwsze dni u nas- bardzo się tej suczki bał. Wychodziliśmy na ogródek na siku..suczka zaczynałą ujadać, a Cyguś w popłochu do domu uciekał i z sikania nici. Najgorzej było nocą..wychodziłam np o 2, suczka jazgotała, Cyguś w panice trzęsąc się zwiewał..siedziałam więc np godzinę i chyłkiem wychodziłam raz jeszcze
Byłam wtedy zrozpaczona- wystraszony psiak nie może się wysiusiać, ja muszę iść spać, bo do pracy idę, pilnować musze, żeby w domu nie siusiał. Miałam wtedy sporego pietra, że się na taką minę wsadziłam, biorąc psa do domu
Uczyłam Cyguśka, żeby sie nie bał- bawiłam się z nim na ogródku i ganiałam np za piłką, żeby sie w zabawie osłuchał tego szczekania. Oj, efekty przerosły oczekiwania!
Gdzieś na pewno popełniłąm błąd, że psiak nie jest spokojny, tylko rozsadza go energia i jest nie do okiełznania chwilami.
Przydałoby mu sie towarzystwo, ale ja moge tego psychicznie nie wytrzymać
Zakuś był inny. Bardziej potulny, mniej przebojowy a wręcz zastraszony. Nie garnął się tak do ludzi- w pierwszych miesiącach u nas, uciekał na piętro i chował sie u mnie pod biurkiem na widok wchodzącego do domu obcego człowieka. Sporadycznie pozwalał sie obcym głaskać, początkowo uciekał od obcych psów, bał się nawet szczeniaczków- dziwne, bo wychowany w stadzie. W ogóle nie bawił się zabawkami- nie interesowały go żadne. Jedynie za piłką rzucaną biegał. Kradł czasem moje ciuchy, ale nie bawił się nigdy żadną zabawką tak, jak Cyguś.
Byłam zaskoczona, jak czasem ostro warczał na psa Siostry i ustawiał go do pionu..ale to z biegiem lat przyszło.
Niestety do końća zycia nie oduczył sie lęku separacyjnego..czegoś, czego Cyguś nie ma w ogóle.
Bardzo nad tym pracowałam, bo rozpacz Zakusia rozdzierała serce! Cyguś sam biegnie do sypialni i z markotną miną wskakuje na łóżko obserwując, jak wychodzę- nie ma żadnych lamentów.
Za to sposób, w jaki Zakusiek sie przytulał..wtulał we mnie z całej siły, wgniatał się wręcz mocno, cały serduszkiem okazując przywiązanie. Mama się dziwiła, że pies może sie tak zachowywać..
Bardzo tęsknię za Zakusiem
Cygusiek jest fajnym rozweselaczem, też kochaniutkim..ale inaczej..
Strasznie się tu rozgadałam o psach..chyba fora pomyliłam
To zapewne po części efekt tego, że nie mam dzieci i skupiam się na psiakach
Acapulco pięęęękny!!
Mrozoodpornośc ok -22*, rozmiar 120/150.
Bożenko-ja też się ucieszyłam! Zmartwiłaś mnie, że mogą nie zaakceptować koloru- juz głowkowałam, czym przemalować. Na szczęście nie jest to konieczne