Izuś, ostro pojechałam
, z tym się zgodzę, pamiętasz "gry planszowe"?
Ale to jednak przedszkole...maluchy...
A kiścień ów rokuje duże nadzieje,bo on ma zupełnie inne liście od tych, które poprzednio kupowałam, takie grube, skórzaste, niezniszczalne, choć to ostatnie się okaże!
Krzywaczka, oby była wieczna!, ale my planujemy najazd w maju jak nic!
Martuś, kulkę widziałam, zacna! A daj Ty sobie spokój z jałowcami...choć odrobinę dokształcić się nie zaszkodzi
Trzeba sięgać w ciekawsze rejony! Masz rację, rośliny trzeba naocznie i namacalnie
kupować, poczuć ich zapach, fakturę, kształty...Szkółki i ogrody do tego stworzone, zdjęcia to tylko namiastka...
Jolu, akurat musiała się trafić chwila rozsądku, przebłysk jakiś i taka myśl powstała!
Widzisz, mi Rainbow też kiedyś zimował, aż w końcu nie przezimował
, a był już dużym kiścieniem! Chyba i Rainbowa sobie kupię! Na Zemborzyckiej nic ciekawego...
Mireczko, jeden bocian wiosny nie czyni, podobnie jak i jeden lubelski szkółking!
Ale bociany się zlecą, my też zrobimy, co w naszej mocy!
Romek, Twój ogród osłonięty, roślinki w środku mają jak w termosie
, a u mnie wiatr hula jak chce!
Osmantusa szkoda, to piękny krzew, ale nie dla mnie...Chciałabym, by choś kiścienie były dla mnie...
Dorotka, piękny on, taki pancerny się wydaje! A jak mi nie wymarznie i stworzy taką bordową kulkę?
Tylko gdzie ja go posadzę...Podobny problem mam z piwoniami...Zaczynam dochodzić do wniosku, że nie mam miejsca!
Zima u mnie była już wczoraj wieczorem...Ja tu sobie z pamelą rozmowy uskuteczniałam, a roślinki na balkonie marzły! Akcja była szybka i skuteczna!
Aniu, mamy te same obawy! Szkólking to jednak przyjemność sama w sobie, nawet jeśli oferta okoliczna nie zadowoli, to nie nam sobie coś wyrzucać! My się staramy!
Właśnie zaczynają do mnie trafiać argumenty przemawiające za piwoniami, nie wiem, czy to dobrze...
Nawet dziś trochę pogooglałam w piwoniach, ta Shirley Temple też ładna...Ale ja się skupię jednak na tych niepełnych, chyba...
Kasiu, jak to 6 cm wysokości?
To są takie doniczki? Moje najmniejsze i prawie najmniejsze z możliwych, wszak o to chodzi, by korzonki znów tyle miejsca na szaleństwa nie miały...Hojki w liście iść mają! I w kwiatki też by mogły łaskawie!
A nerwusy też mają młode listki bordowe często! Ach, piękne są hojki!
Agata, w kwestii parapetu, tego parapetu
się zgodzę! Widzę właśnie, że pogoda dla wszystkich jednakowo okrutna!
Aguś, nie kupiło się jesienią, to w ostatniej chwili wiosną trzeba!
Sklepy zadbały jednak o takich zapominalskich...Aga, teraz...a wyobraź sobie te długaśne hojowe pędy kłębiące się w swej masie...I kwiatów baldachy...Ach, rozmarzyłam się...
Iwa, a ten kiścień ma cały czas takie bordowe liście!
Tak mi się z czymś żółtym by go posadziło!
Hoja piękna, tzw. hoja polska
czyli carnosa...Kwitła Ci?
Wobec braku możliwości realnych działań, przedstawię moje najpilniejsze plany...Jakoś tak późnym latem i jesienią bawiłam się w brukarza i wykonałam dwa takie fragmenty kamiennych obwódek...
Teraz te dwa węże się połączą! Okoliczne pole po zimie znów wypluło mnóstwo kamieni!
Na działce nie byłam...To jeszcze raz sięgam do archiwum, może nie napiszę, że po raz ostatni...
Może trochę liliowców ku pokrzepieniu serc?