Forum Ogrodnicze Oaza

gorzata wrote: A wiesz, że zaczęły nam /znaczy ja i Marta / się rysować lipcowe, wakacyjne plany południowe Południe kraju znaczy
Nie wiem, nie wiem jak to wyjdzie, uważaj, bo zrobimy nalot
Tylko nie raz-dwa, teraz ostrożnie i z radyjkiem

Obowiązkowo trzeba bo stół się będzie kiwał ...ale ja takie rzeczy to robię sama ...jakoś nie mam zaufania do fachowców / człowiek był kiedyś głupi i wszystkiego się uczył / pogratulować e-Ma
A co od komunii to moje były dawno ...pierwszą szykowałam sam to nawet nie miałam czasu pójść z dzieckiem po południu do kościoła , druga też w domu ale wszystko zrobiła szwagier a kelnerowała siostra - i to był luzik .

Południe... takie bardziej... południowe, Joluś?
Może jakiś wypad do Wojsławic, przy okazji, na ten przykład?
A do wielokątów zaproszenie macie zawsze aktualne

Dotyczy to wszystkich!
Nooo... bo się podłoga rozeschnie

Dalu... różki ukryte pod wiankiem

Ewa... sama chyba bym się nie podjęła... zwłaszcza ubijania

Cały dzień straszy deszczem... i nic
Nie ma tego złego... w promieniach popołudniowego słońca, mieliśmy szansę na romantyczny spacer po zabrzańskim OB... może trochę na wyrost taka szumna nazwa tego obiektu... ale co tam







Wieczorny wypad po impregnat do drewna zaowocował zakupem: trawiasta rabata wzbogaciła się o Carex testacea 'Prairie Fire'... czymś trzeba zapełnić miejsca po turzycach, które nie przeżyły minionej zimy

Jeszcze parę wczorajszych widoczków...

Ile Hero bierze za metr kwadratowy? Bo cenić się wysoko powinien! Ot, dodatkowy fach zawsze się przyda, czasy niepewne!
A bujność w ogrodzie jaka! Róże jakby kwitnąć miały? Dziwne jakieś!
A co to jest tak dużo niebieskiego? Wielosił?
Kuszenie Wojsławicami odnotowałam! Duża, ale pospolita ta hosta!
To ja już wolę do Wielokątów!

Takie hosty niech się trzymają z dala od wielokątów
Ja jestem... minimalistką!
Ceny nie podam... choć już po 22-giej

Niebieskie... hmmm... przetacznik jakiś... ale jaki? Darowany, to pewne

Przetacznik no patrz u mnie jeszcze nie kwitną a tak wyglądam
I piwonka kwitnie, mojej zaś paki nie chcą strzelić
Chwastów żadnych nie widzę
Wojasławice ..... to ja mam .... wiesz ile ode mnie .... 30 km to może tam się spotkamy

Nie do tych Wojsławic Ci tęskno... zapewniam!
Zatem, niech się plany klarują... jakiś mały urlop z dala od okołolubelskiego El Dorado też nie zaszkodzi...

Piwonie we wszystkich stadiach... od niewielkich pąków, po przekwitajace już kwiaty... czy wszystkim będzie dane zakwitnąć? Pewnie nie, ale i tak się cieszę, bo to pierwszy sezon, kiedy tak się rozbujały... troszkę to trwa, zanim z niewielkiego kłacza w woreczku, wyrośnie okazały krzaczek...
I te zapachy piwoniowe... biała... jak konwalia... różowa... jak róża... ech

U Ciebie jak w zaczarowanym ogrodzie

Wy tam o tych planach wyjazdowych nie zapomnijcie mnie zawiadomić!
Gosia, wielokąty zielone, bujne, kwitnące. Pięknie jest
Moje stare piwonie tez się w tym roku bardzo rozszalały .... dziesiątki pąków narobiły, do kwitnienia moment.
Z nowych nabytków zakwitną dwie, dobre i to. Czekam na zapachy

Witam ponownie...

Urszulo... zaczarowany ogród? Nieeee... raczej ogród... czarownicy!
Dorota... jak moglibyśmy Cię nie poinformować... no wiesz?
Moje piwonie przy dzisiejszym podlewaniu zaczęły tracić pierwsze płatki... ulotne jest ich piękno...

Susza... potworna susza...
To, co dziś wydobyło się z węża to dosłownie kropla w morzu potrzeb... niestety... woda z wodociągów cenę ma dość zaporową, co skutecznie odstręcza od wielogodzinnego podlewania - a takie na pewno bardzo by się teraz przydało...

Dziś poleniuchowałam w ogrodzie... bo czymże jest wyrwanie kilku, najbardziej natrętnie rzucających się w oczy chwastów, opryskanie najbardzie oblepionych mszycami pędów róż i podlanie ogrodu?
Ławeczka, prasa ogrodnicza i luz...

No i oczywiście aparat w dłoni...
Znacie to uczucie, kiedy rozkwita pierwsza róża? Na pewno...
Moja gwiazda... jakkolwiek brzmi jej imię (może jakieś pomysły?) była dziś prawdziwą miss obiektywu

no masz rację z tym podlewaniem....dziś chłodniej ale jutro to ja muszę lecieć na działkę i znowu podlewać......już mam pomału dość
chyba zacznę jakieś czary odprawiać by jakiś deszcz raczył spaść.....bo chmury są ale nic.....grrr

jejku śliczna to różyczka........

Gosia,a to nie jest Alchymist?
Zaraz, zaraz, jaka woda z węża? Ostatnio była woda z wiaderek znoszonych z domu.... Czyżby jakaś wodociągowa rewolucja?
Prasa ogrodnicza i lenistwo w ogrodzie...Nie wiem, co to znaczy...Dorobiłaś się bezobsługowego ogrodu? Ja też tak chcę!

A nie będzie to przypadkiem Alchymist?

Marta... Twój typ zgadza się z moim typem, choć przeglądając zdjęcia w necie nabieram wątpliwości... dlatego oddałam to Wam do oceny...
Ułożenie pąków na pędzie mi nie pasuje...
Alchymista też nie zamawiałam

O! Widzę, że i Dorota optuje za tym... typem

Shirallciu... taniec jakiś przyjdzie nam odtańczyć... do Księżyca powyć... może pomoże?

Nawiązując jeszcze do podlewnia... przecież ja zawsze powtarzałam, że u mnie odbywa się to mężem i wężem (spuszczanym z kuchennego okna... węża mam na myśli, oczywiście )...
Dwie konewki w garść to wersja... hmmm... doraźna

Gosiu - ja stawiam, że to róża... morelowa - nie mniej jednak bardzo urodziwa . Dziś ławeczki nie było, to przysiadłam na wczorajszej , pod daszek ... tam gdzie nowa podłoga to się nie pchałam... bo tłoczny odbiór techniczny był

Gosiu... w rozpaczy jestem... czas jogi dobiegł końca ... a przynajmniej będzie mocno okrojony

Dorcia... a propos jogi... u nas trawnik z jednej strony doprasza się o koszenie (chwasty wybujały i trawy kwitną) z drugiej zaś - strach... już po kawałku przed ogrodzeniem, gdzie jest spadek i wilgoć w ogóle się nie utrzymuje, widać jak bardzo słońce i susza wypalają obecnie... nie będę zatem ryzykować

Ławeczki nie ma... bo ja na ławeczce zaległam

Te białe czosnki wyglądają jak lampki ogrodowe
"Więcej czosnku ,więcej czosnku "!-oto mój plan na przyszłość...

A różę nazwałabym np... "Lady Małgorzata "