Witam w ciemną, pochmurną i deszczową sobotę!
Obudziło nas słoneczko ale niebo szybko się zasnuło i mamy deszczyk. Wiem, to dobrze dla roślinek ale mam nadzieję na przerwę w deszczu dzisiaj bo mam robótkę do wykonania - koniecznie! I oby słoneczko i ładne dni do nas jeszcze wróciły !
Jol_ka i jak tam ? Udało się nabyć jarzmianki albo jeżówki ? No widzę, że Cię na róże wzięło
Jak nabędziesz te co Cię kuszą to pamiętaj o właściwym miejscu (ilości miejsca) dla nich.
Jeśli chodzi o Giardinę to rośnie bardzo duża na wysokość i szerokość ale !!!! nie jest bardzo mrozoodporna !!!! Ja swoje owijam na zimę matami słomianymi i ostatnie 2 zimy odpukać ok !
Podobnie leander - w 2 sezonie rozrósł się u mnie na dużą rozłożystą różycę.
Jude urosła u mnie głównie na wysokość - 2 m !! Raczej nie na przód rabaty.
Sharifa jest grzeczna - tworzy ładny krzaczek, tak do 1 m, trzyma prosto i sztywno kwiaty.
Madżenko
słów mi brakuje - dziękuję Kochana ! Jeśli potrzebujesz pomocy albo rady z różanką to śmiało pisz tu lub na priva. Jak będę umiała to pomogę czy doradzę.
Z karkiem nie ma żartów. Te przykurcze mogą być spowodowane wymuszoną pozycją w pracy plus stresem ! Odpoczywaj psychicznie, odstresowuj się ile możesz, relaksuj się i działaj w ogrodzie ! Pomyśl też może o jakimś masażu rozluźniającym mięśnie ramion i szyi....
Mam nadzieję, że dolegliwości Ci przejdą szybko !
A co mam dzisiaj ? A nic ładnego
Rozpiep..łam wczoraj rabatę brzozową ! Ok. 40 m2 wstydu! Ofkors nie zrobiłam zdjęcia przed
ale opiszę: na rabacie umiejscowionej centralnie na trawniku rośnie 14 brzózek a pod nimi rosło ok. 20 irg coral beauty, jakiś winobluszcz, szpaler białych marcinków/michałków. No i to tak średnio wyglądało oprócz późnej jesieni gdy liście brzóz były złote a irgi czerwone od owoców. Irgi się kiepsko rozrastały, winobluszcz, który miał się piąć na pnie takoż, marcinki ledwie dychały. Ta rabata denerwowała mnie już jakiś czas i wreszcie wczoraj...
1. bladym świtem, po wyjeździe M do pracy zrobiłam Mu tiramisu (ulubiony deser) coby mnie z domu nie wyrzucił na bruk no bo teraz bym w mało komfortowej sytuacji się znalazła
2. przygotowałam ulubiony obiadek - cel jak wyżej
3. zebrałam sprzęt ogrodniczy i do dzieła
4. cała kora out z rabaty
5. Prawie wszystkie rośliny spod brzóz wykopane (pomagali Synowie); oprócz 4 irg w tym jednej nie przyciętej
6. cały teren wyrównany znaczy się przywiezione kilkanaście taczek ziemi, rozplantowane, wyrównane tzw. wichajstrem do równania pod trawnik (czytaj dechą z uchwytem)
7.płyty kamienne co miały iść na ognisko przytaszczone i ułożony próbnie placyk oraz ścieżki z płyt. Placyk pod hamaczek w cieniu brzóz...
8. przerwa na obiadek i ocenę M - przeżyliśmy !
9. Po obiadku wydarta rozplenica i morning light coby od razu jakiś efekt robiły, podzielone i wsadzone.
10. Płyty kamienne ściągnięte i wybrane pod nimi jakieś 5 cm ziemi żeby zrobić miejsce na piasek na którym będą docelowo ułożone...
11. To co wybrane (czyt. gruzły jak ma pięść), rozbite, rozplantowane, wygrabione
I na razie tyle, bo ostatni punkt całkiem po ciemku zrobiony, dzisiaj leje od rana, nie mam fotki jak to teraz wygląda z roślinkami
ale jestem zadowolona z dotychczasowych poczynań.
Na rabatę pójdą oprócz trawek, jeżówki, rozchodniki, perovskia, może wrzosy
i koniecznie nawadnianie bo pod brzozami rośliny bez wody nie wytrzymają ! Zastanawiam się czy zostawić irgi tam gdzie są czy nie ?? Dosadzić tam resztę irg czy przesadzę ?
Acha i w efekcie działań 2 łopata złamana (Synu nie ja
) i taczki rozkraczone - dzisiaj jedziemy po nowe ....
Wczoraj po drodze, chyba wiedziony instynktem M kupił 2 łopaty więc mamy czym pracować...
Acha, no ognisko musimy przemyśleć bo płyty zużyte (no niby można dokupić ...) ale tą ziemię nawiezioną to myśmy wykopali z Synami z tego miejsca co ma być ognisko i teraz tam jest dziura..... no to może 2 oczko wodne
M myśli....
M w tym czasie robił z podjazdem bo tam też rozpierducha ... ale dzięki temu jeszcze 1 rabata będzie, a 2 poprawione i może przód zyska wreszcie ładny wygląd
Rabata brzozowa zeszłej jesieni w najlepszej swojej sukience
Wczorajsze poczynania (nie zrobiłam porządnej dokumentacji zdjęciowej ale byłam nieco zajęta..) -rabata po oczyszczeniu z kory i roślin
Rabata po wyrównaniu i przymierzeniu kamieni
Kot pomocnik
I odpoczywamy
to na razie
W wyniku recenzji tekstu przez Synów zostało uznane, że nie wystarczająco podkreśliłam Ich rolę w przedsięwzięciu. Naprawiam zatem swe winy : Synowie bardzo bardzo bardzo mi wczoraj pomogli i to w najcięższych i najtrudniejszych pracach ! Co więcej część z hamaczkiem została zaprojektowana przez starszego Syna, a roślinne nasadzenia przez młodszego jeno z małym udziałem mamusi. Bez Nich nie dokonałabym wyżej opisanej rozpierduchy. Niniejszym zatem składam publiczne i oficjalne podziękowania swoim Pociechom za trud włożony w zachciankę mamusi