Małgosiu, fajnie, ze się odezwałaś!
Jedzenie było przepyszne
Pozdrawiam Cię gorąco!
Aguśka, 27 lat temu? Trudno w to uwierzyć, naprawdę... sama nie mogę się nadziwić, że moja córka skończyła już 19 lat i rozpoczęła studia... wydaje mi się, że okres, w którym chodziła do przedszkola, był tak niedawno...
Grunt, że wciąż jesteśmy młode, a przynajmniej często tak się czujemy
Piszesz o dobrej energii... Lucynko, ja jestem z natury optymistką, którą cieszą małe rzeczy. Dlatego między innymi tak lubię jesień... tu przyjemność potrafi przynieść przebarwiający się liść, kłos trawy, światłocień inny niż latem, szelest pod nogami... Miło mi, że choć trochę mogę zarazić uśmiechem.
Wirtualne znajomości to ogromny kocioł różnych relacji... oczywiście, część z nich to lżejsze więzi, czasem tylko kurtuazyjne, ale są też takie, które przeradzają się w coś więcej... sama doświadczyłam czegoś szczególnego - choćby z Beatą (Brzozą) znamy się już ponad 10 lat i łączy nas szczególna relacja, mimo że nigdy się nie spotkałyśmy.
Tu na forum sami wybieramy z kim możemy porozmawiać również poza łamami tego miejsca... Miałam to szczęscie poznać wielu z Was, ale tez kilka znajomosci wciąż jest na etapie 'nieskonsumowania'
- liczę, że kiedyś się spotkamy na zywo.
Moniko, pytasz, czy spotkała mnie jakaś przykrość - trudno mi powiedzieć... to, co przeczytałam w innym miejscu, może niepotrzebnie, nieco egocentrycznie, wzięłam do siebie, ale od razu ze znakiem zapytania, czy to na pewno zaadresowane jest do mnie -
Iwonka będzie chyba wiedziała o co chodzi... nie chcę jednak siać fermentu, bo po pierwszej reakcji, jestem jednak ponad tym, nie mając sobie po przemyśleniach nic do zarzucenia.
Myślę, że Internet zdecydowanie łączy ludzi... pamiętam chociażby czasy, gdy do mamy mogłam napisać jedynie list, lub jechać do cioci, która miała telefon, by porozmawiać raz na kilka tygodni... teraz mamy maile, skype'a - świat nie ma granic. Czerpię z tego, wybierając z rozmysłem, z kim nawiązuję relację...
Iwonko, możliwe, że przeprowadzka na totalną wieś z kilkoma domami/gospodarstwami, po czasie zaczęłaby mi doskwierać... jednak, oceniając mój okres przerwy w pracy zawodowej, mogę powiedzieć, że dużą przyjemność daje mi obcowanie w kameralnym gronie osób, z przyrodą pod ręką, dobrze zaopatrzonym sklepem w pobliżu... ja się już z miasta wyleczyłam, w tej chwili traktuję je jedynie jako miejsce, w którym zarabiam pieniądze.
Od przeprowadzki daleko od miasta, powstrzymuje mnie brak pomysłu jak się utrzymać...
Twoja wypowiedź odnosząca się do wirtualnych znajomosci jest bardzo celna.
Gosiu, jeżdżenie do klientów, powiadasz... mimo całego zapału, jaki miałam jakis czas temu, myślę, że prowadzenie własnego biznesu to cięzki kawałek chleba... dobrze, że będę miała alternatywę, jednak wątpię, czy mogłabym się z tej aktywności utrzymać...
Wiem, że Tobie byłoby ciężko oderwać się od przyjaciół... ja tego również nie chciałabym, myślę jednak, że odległość jest rzeczą względną
Moni, z przeziębieniem jest nieco lepiej, chociaż poranek był kiepski, w dodatku obciążony bólem głowy... jednak kociołek, ognisko i grzaniec z sokiem malinowym, imbirem i goździkami chyba zrobiły swoje... czuję się lepiej.
Dzięki za dobre słowo pod adresem zdjęć... ja mam bardzo duże ambicje, a czy uda się je zrealizować, zobaczymy... fotografia ogromnie mnie pociąga...
Haniu, daj znać, kiedy masz urodziny - z chęcią i serdecznością uściskam Cię wirtualnie, jedząc z Tobą babeczkę.
Nadzienie do pierogów będzie mięsne, ale z dodatkiem szalotek, suszonych pomidorów i bazylii... kto wie, co jeszcze wpadnie mi w ręce
Kuruję się, popijając resztki grzańca
Na rozchodnikową przesyłkę jesteśmy umówione