Dzień dobry Wszystkim, i znowu niespodzianka klimatyczna
mam w ogrodzie rośliny strefy umiarkowanej, sporo cieniolubów i okazało się, że posadziłam wszystko pod złą szerokością geograficzną. Podlewam bez końca, mam dość, jak zapewne wszyscy, i zastanawiam się co będzie dalej. Mam na myśli następne lata: czy to już norma i rok w rok sezon będzie taki ....trudny?
A przed nami piekło: ten tydzień to jakaś masakra, pomijając rośliny, bardzo się martwię o zdrowie moich bliskich, jest po prostu niebezpiecznie. Łudzę się, że może prognozy okażą się nietrafione, co daj Boże nam wszystkim.
Floksy kwitną, ale dość marnie to wygląda, nadchodzące dni pewnie wykończą resztki kwiatów pysznogłówek i lilii. Trzymają się dzielnie rudbekie, lobelie i niemowlaki jeżówek. Chciałam je wysadzić, ale niestety nie mam odwagi tego zrobić i dalej wszystko czeka, nie wiem, jak długo jeszcze, a w doniczkach ciasno.Zupełnie ładnie wygląda Levanka, dumnie reprezentuje klan paniculatek, jedyna moja taka piękność.
Rododendrony zawiązują pączki, zastanawiam się, czy to już teraz jest komplet na przyszły rok, czy jeszcze ciągle pracują. Póki co, nie jest zbyt bogato, zwłaszcza tegoroczne nasadzenia nie zapowiadają zbyt wielkiego kwitnienia w przyszłym sezonie. Podlewam i podlewam, dostały jeść, są zdrowe. Może muszą się porządnie ukokosić na nowym miejscu i dopiero wtedy pokażą się od najlepszej strony. Tak sobie tłumaczę i czekam
Pojawiły się opuchlaki, przynajmniej tak wyglądają uszkodzenia liści. Muszę zadziałać
Jak widzicie wierna tradycji Lenia nad Leniami, nie zaglądałam do własnego wątku dość długo, nie odwiedzałam w piśmie innych wątków, zaglądałam tu i ówdzie, ale aktywność spadła mi prawie do zera
Co robić, Leń zażądał kategorycznie odpoczynku i aktywnego uprawianie lenistwa, i na nic więcej nie starczyło czasu
Wczoraj był uroczy dzień: odwiedzili nas Monika z P. i Paweł z M. Było przeuroczo, wesoło i niezwykle sympatycznie. Gościem honorowym był Cyguś we własnej osobie
Niestety Kubuś nie zachował się zbyt przyjażnie, a Cyguś jest za maleńki na eksperymenty; karcenie szczeniaka w wykonaniu Kuby mogłoby się żle skończyć. Kuba udawał, że pędraka nie ma, a Cyguś z kolan Pańci go obserwował. Bardzo mi szkoda, że tak wyszło
Ewa, dziękuję
Moniśka, serdecznie dziękujemy za wizytę i możliwość poznania Cygusia
Ależ to mordka słodka, jest niemożliwie grzecznym i pojętnym psiakiem i jaki zakochany w Pańci
Dobrze, że zrobiłaś zdjęcia, bo by był już kompletny wstyd; aparat naładowany leżał na oczach i co z tego, jak skleroza mnie dopadła
Wielka bużka za relację
Paweł, to my dziękujemy za odwiedziny, cieszę się, że smakowało i że inhalacja sosnami była przyjemna
Liczę na następne spotkanie i to szybko
Zdjęć nie robiłam, zupełnie mi to wyleciało z głowy
Wielka szkoda, ale przecież nadrobimy
Może nawet Cyguś nie porośnie dużo, ależ to super psisko
Bardzo żałuję, że Kuba nie był opiekuńczym starszym kumplem, chuligan jeden
Pawełku, aniołku, co to za pomysł z zamykaniem wątku?
Domagam się podobizn Kokosa, wstaw u mnie; lubię mieć to psisko 'pod ręką'
Anusia, mnóstwo rzeczy robi się 'samo': kurzy się, psie futro fruwa własnym napędem, rośnie góra prania, w kuchni pojawiają się naczynia do mycia....Tajemnicze siły działają, jak nic
Klub Lenia to jedyne miejsce, w którym mi dobrze
mam przepustki tylko na podlewanie
Aż tyle cukru dodajesz
, moje przetwory w takim razie w ogóle nie zasługują na miano słodkich
Aniu /Anabuko/, witaj, dziękuję z odwiedziny i miłe słowa
Aniu /Łatko/, jestem Hanką, ale imieniny z Anką obchodziłam dawniej i wśród części bliskich i znajomych tak zostało. I tak najbardziej cieszy, że ktoś pamięta, a termin, to rzecz drugorzędna
Mam trochę słonecznych miejsc, ale jeżówki mogą też być w półcieniu i większość tak będzie posadzona. W imieniu wiórków dziękuję za zainteresowanie
; rozrabiają, przychodzą do karmnika i do poidełek; na taras zagląda Cycusia, zostawiam jej tam orzeszki
Krzysiu, Leń zagraża zawsze i wszędzie
Zwłaszcza teraz, kiedy przestaliśmy stawiać mu czynny opór. Bardzo aktywnie leniwcuję i mi dobrze. Tak poważnie, to masz rację ze zmęczeniem materiału. Potrzebuję odpoczynku, jak każdy z nas, sezony są dość trudne i denerwujące przez warunki klimatyczne; zamiast wypoczynku psychicznego w ogrodzie, dostaję nerwicy bo sucho, bo gorąco, bo wichury i takie inne przyjemności. Trzeba się na chwilę choć trochę wyłączyć. I może wezmę się za przetwory? Na pewno będę mrozić natkę i koperek, ależ to dłubanina
Vero, witaj w Klubie
Musimy odpocząć, a zwłaszcza Ty, przecież czeka Cię potężna praca. I jeszcze ogród zimowy
Zrobiłam rano parę zdjęć, ale słowo daję, nie ma niczego do uwieczniania: wieczorem zrobię kilka zdjęć zielonych w zieleni, bo nie wiem, czy kwiaty dotrwają do wieczora. Jak coś się nadaje, wstawię wieczorem.