Ekipa remontowa ma opóźnienia związane z pogodą, prawdopodobnie zaczną od następnego poniedziałku, pod warunkiem, że deszcz nie przeszkodzi w ukończeniu płotu, który właśnie montują. Może więc być jeszcze kilka dni zwłoki
.
Choć obawiam się ich wejścia i całego tego bałaganu, to jednak zaczynam się już denerwować z powodu opóźnień. Rafał wziął wolne na poniedziałek i wtorek, żeby mogli się 'wprowadzić', nas nie ma całymi dniami w domu, a tu zonk. Jest na stażu i nie dostanie urlopu kiedy mu pasuje. Fachowcy obiecali przyjechać z całym sprzętem w sobotę, oby to była ta sobota
.
Lucynko, będę robić dokumentację fotograficzną na własny użytek i jeśli zdjęcia będą nadawały się do publikacji to pokażę. Na ogród czas znajdę, będzie to czas wolny, czyli w ogrodzie będę odpoczywać
czynnie
.
Moniko, wiesz jak to z fachowcami, moi poleceni, mąż i szwagier znajomej, z długą kolejką chętnych, ale czas pokaże co są naprawdę warci.
Jak znam siebie, to zawsze znajdę coś nie tak
.
Majko, wczoraj synowie robili porządek z materiałami budowlanymi i słyszałam jak rozmawiali na co przeznaczą resztki, płotek też był w planach, byle im czasu wystarczyło
.
Haniu, moja spiżarnia to taki składzik, nie jest tuż przy kuchni, ale nosi tę nazwę już od czasów teściowej, więc i ja jej używam. Trzymam tam oprócz produktów spożywczych również gary, blaszki, miski, słoiki... wszystko to co w domu potrzebne, ale nie codziennie. Dotąd to pomieszczenie nie było ogrzewane, przy mrozach powyżej -10
oC temperatura spadała poniżej 0, teraz zamontujemy mały grzejnik, byle utrzymywał temperaturę plusową. Jest tam duże okno, od zachodu, chciałam wymienić je na malutkie, ale źle wymierzyliśmy okna na ścianę szczytową ( jeszcze z mężem
) i mamy dwa nowe, duże, wstawimy je do wiatrołapu i spiżarni. Nie podoba mi się to, ale za dużo kosztowały abym teraz z nich zrezygnowała
.
Gosiu, poprawa pogody i mi dodała sił, wyjątkowo mało było słońca tej zimy i tak się złożyło, że mniej przebywałam na powietrzu, teraz nadrabiam
. Trochę za mało mam czasu na ogród, ale w czerwcu będę pracować krócej, a we wrześniu i październiku chyba w ogóle, więc jakoś się wyrówna
.
Aniu,
Haniu,
Moniko,
Dorotko, dziękuję
.
Zawsze sobie obiecuję ( od lat
), że przed świętami postaram się wygospodarować trochę czasu na serdeczności i zawsze mam go za mało
. Może kiedyś się zdarzy
.
Alino, przegadałam już to z nimi, prosiłam żeby potraktowali nas wyjątkowo i nie chodzi nam o rabat tylko niech robią jak dla siebie. Tak jak pisałam, to mąż i szwagier mojej bliskiej znajomej, mają dzieci w wieku moich chłopców, studiujących na tej samej uczelni, znają sytuację od początku choroby Adama, liczę więc na szczególne traktowanie.
A swoją drogą to mój mąż nigdy nie postawił się żadnemu majstrowi, to ja zazwyczaj mówiłam co mi się nie podoba i zawsze słyszałam od męża - co za upierdliwa baba
. Mam nadzieję, że chłopcy będą zwracać uwagę na szczegóły techniczne, a ja biorę na siebie rozmowy z fachowcami
.
Sobota była bardzo pracowita, wieczorem ledwie weszłam na górę
jeszcze dziś mam kłopot z rozruchem
. To jednak pierwszy dzień ogrodowania w tym roku. Nie zrobiłam tego co zaplanowałam, na drodze pojawiały się nieoczekiwanie inne prace wymagające natychmiastowego działania. Nie była to sobota stracona, choć mam zaległości, coś się może uda zrobić w najbliższych dniach raniutko.
W tym tygodniu pewnie przyjadą hosty z sadzawki i funkii. Kupiłam dwa rh - Hachmann's Charmant w B. nie bardzo wiem dlaczego go kupiłam, etykieta mi się spodobała
i Calsap w A. a trzeciego, Kali, kupił mi Leszek
i na razie udziela mu gościny.
Hachmann's Charmant
Calsap
Przekwitły nierozkwitłe Blue Pearl, zabrakło słońca, chyba tylko raz się otworzyły.
Pojedyncze Pickwicki
i Vanguardy,
a w tle Victor Hugo.
Nie zakwitły Spring Beauty, chyba przemarzły, bo widać tylko malutkie trawki z pożółkłymi końcówkami
, nie zawiodły krokusy botaniczne na wrzosowisku, choć białe i żółte zostały zgniecione przez ciężki sprzęt brygady wymieniającej chodnik, parkujący na moim trawniku.