Bardzo dziękuję wszystkim za życzenia świąteczne
Święta minęły, jestem padnięta, ale zadowolona. Najfajniejsze było to, że pogoda w tym roku nam dopisała i nie musieliśmy lepić bałwana.
W poniedziałek miałam czas na pospacerowanie po ogródku, nawet wzięłam się za przycięcie powojników, bo pierwsze cięcie było na oko, a dopiero teraz widać dokładnie które gałązki są żywe, które martwe. Niestety do końca tygodnia nie mam szans na prace w ogródku. Myślałam, że wezmę na piątek wolne, ale plany się pozmieniały. Ale w sobotę na pewno zaczynam cięcie róż, bo niedługo listki będą miały, tak szybko ruszyły.
O ścieżce na razie nie myślę, bo trzeba jeszcze ogarnąć prace wiosenne. Po różach przyjdzie czas na trawnik. Całe szczęście, że w między czasie udało mi się rozrzucić nawóz.
Tylko goście nie byli zadowoleni, bo musieli spacerować wśród niezbyt przyjemnej woni
Jolu, właśnie ze względu na uciekające potem kamyki nie zdecydowałam się na takie rozwiązanie. Zresztą już chciałam nawiązać charakterem do tego co już miałam. Szkoda, tylko, że panowie nie zrobili większych kawałków na połączeniu ze schodkami. No, ale może z czasem po spatynowaniu wszystko się zmieni.
Monia, no trochę wąsko jest, miało być szerzej od strony polbuku, ściezka miała iśc tuż przy tujach, ale m. zażyczył sobie tajemniczą ścieżkę, czyli mus było zrobić ja po środku. Nie wiem jak wytrzymają to rośliny. Muszę to wszystko tak obsadzić, żeby potem za bardzo przy tym nie biegać.
Ty mnie tak nie popędzaj, bo sił brak. Chyba, ze przyjedziesz pomóc
Aga, no właśnie przy kopaniu jeszcze ziemi ubędzie. A kopać muszę, bo chcę się pozbyć tej wstrętnej trawy, co to z nią walczyłam na tym wielkim trawniku 2 lata temu. O rany to już 2 lata.
Tam gdzie będą rosły rośliny nie zalezy mi tak bardzo na wyrównaniu, bo rośliny zasłonią z czasem nierówności . Muszę wyrównać przy trawniku. Ścieżka jest zrobiona równo z polbrukiem. Jak widać była bardzo duża różnica między chodnikiem, a trawnikiem. Kosiarką niezbyt fajnie się jeździło po tej nierówności. Także pracy troszeczkę mnie czeka, ale na to akurat nie narzekam. Wręcz się cieszę.
Aga, cuda się zdarzają. Jak to na święta.
Sama byłam w szoku. Więc jak m. się wypowiedział w tej kwestii, to nie mogłam czekać, żeby się nie rozmyślił. Ja chciałam tylko ścieżkę, a dostałam w prezencie jeszcze rabatki.
Ścieżka na wysokości nowych rabat jest niewiele wyżej niż dotychczasowa trawa, ale jest niżej od opaski, ale jak pisałam Adze tutaj mi nie zalezy na wyrównaniu terenu. Natomiast w tej części przy rabacie trawiastej jest połozona na poziomie chodnika. Miałam bardzo zapadnięty trawnik. Teraz będę mogła go w końcu wyrównac.
Trawki miały być, ale o liriope nie myślałam. Nie wiem, czy u mnie nie jest za sucho, ale nie zaszkodzi spróbować. Te rabaty mam zamiar zrobić zupełnie inaczej niż dotychczas. Na wszystkich moich rabatach rośliny były sadzone pojedynczo. Tutaj po raz pierwszy chciałabym posadzić je zgodnie z zasadami projektowania, czyli po 3. Większa ilość na tak wąskim kawałku byłaby zbyt rzucająca się w oczy, a w dodatku mało co by się zmieściło
Marta, ścieżka wisi, bo nareszcie jest na poziomie chodnika. Trzeba było dołożyć cementu, żeby ją podnieść. Teraz będę zrywała darń i dosypywała ziemi, żeby wyrównać poziom. Nareszcie będzie się jeździło normalnie kosiarką, a nie w przechyle.
Roboty jeszcze dużo, ale czy to nie cieszy? Ja jestem zachwycona. Tylko, żeby jeszcze czas był
Maju, faktycznie na efekt trzeba będzie jeszcze poczekać. Ale mimo wszystko jestem zadowolona, bo najkosztowniejszy element został wykonany. Teraz to już drobiazgi. Mogę się z nimi bawić do końca sezonu.