TEMAT: Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 07 Paź 2016 22:23 #505045

  • zeberka363
  • zeberka363's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 1722
  • Otrzymane dziękuję: 1445
u mnie też dziś mleko z rana...szkoda tych dali bo są piękne!
Mocno początkująca ogrodniczka kochająca piękną przyrodę ;-)
pozdrawiam agnieszka
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/3...6217-ogrodki-zeberki
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/1...a-parapetach-piszczy
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka


Zielone okna z estimeble.pl

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 09 Paź 2016 22:47 #505368

  • Margo2
  • Margo2's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3514
  • Otrzymane dziękuję: 1577
To mnie załamałyście tą szałwią
Kupiłam taką samą tylko różową
Nawet chyba sama się rozsiała
Czyli, że te siewki nie przetrwają?
Mój m. tak samo prawie jak Twój
Ja pracuję sama w ogrodzie. Jak go nie ma dbam o dom.
Niestety łapy musze mieć wyjściowe, więc stale biegam na uzupełnienie paznokci, bo tylko to maskuje cały bród :rotfl1:
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 09 Paź 2016 22:59 #505369

  • Aszka
  • Aszka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2491
  • Otrzymane dziękuję: 2655
Ognik jest dwa razy w roku ładny jak kwitnie i jak ma kuleczki.Generalnie go nie lubię ,chyba z wzajemnością
U nas też pada i pada
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 11 Paź 2016 22:18 #505667

  • Bozi
  • Bozi's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 4472
  • Otrzymane dziękuję: 2418
Miałam tę szałwię w ubiegłym roku.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 12 Paź 2016 11:21 #505706

  • broja
  • broja's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Ogród od nowa
  • Posty: 1028
  • Otrzymane dziękuję: 981
Szkoda tych Dalii- śliczne są. Mam nadzieję, że jeszcze zawita słonko i będzie piękna Polska jesień.... Zwłaszcza w Karkonoszach lasy i łąki wyglądają cudnie jak zaświeci słoneczko :)
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 12 Paź 2016 16:08 #505749

  • lelumpolelum
  • lelumpolelum's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 456
  • Otrzymane dziękuję: 468
Łatka wrote:

A propos wyprzedaży, kupiłam taka szałwię.



Kolor rzeczywiście taki niebieski :lev: . Cudna! ale na doniczce była naklejka: roślina patio. Czy to znaczy, ze ona nie nadaje się do gruntu? Nie przezimuje? Może ktoś zna tę odmianę?

Szałwia otwarta, najprawdopodobniej odmiana "Oceana Blue". Też nie wytrzymałam i kupiłam, tyle, że nie w promocji :mad2: Generalnie, nie zimuje ale w necie natknęłam się na opis kilku udanych prób. Posadziłam moją w maksymalnie osłoniętym miejscu, zrobię kopczyk i przetestuję. Poza tym, ukorzeniłam pędzik i ten już jest w domu. Zobaczymy. Znając moją rękę zbawienną dla roślin pod dachem (bo szybko dostępują zbawienia), uważam, że obie mają takie same szanse zbliżone do zera ;)
Temat został zablokowany.

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 12 Paź 2016 19:22 #505767

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Online
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83496
Bardzo dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za odzew i obszerną dyskusje o szałwii. No nie jestem szczęśliwa, nie. :placze: . Obawiam sie bowiem, ze jeśli chodzi o wysiewy wszelkie to u mnie kicha tak zwana. Nawet tegoroczny eksperyment z astrami i cyniami wydal owoce... takie sobie. Nie wiem, dlaczego tak jest - ale jest. Pomijam całkiem fakt, ze kompletnie nie mam gdzie tych nasion wysianych w domu trzymać. Zdumiewa mnie, gdy czytam, jak ktoś w niewielkim mieszkanku produkuje liczne rozsady warzywne, u mnie jest 6 dość szerokich parapetów, lecz na części stoją zimą rośliny wycofane z tarasu plus resztki doniczkowych, dwa znajdują się w jaskiniach zbójców, gdzie się nie zapuszczam, a dwa - vis a vis kominka, w którym zima hula ogień życiodajny dla mnie, niekoniecznie dla wrażliwych wschodów.
A czy ja jeszcze trafię na te szafirowe pięknotki w sklepie??? :think:
Zrobię, jak Beatka - nakryje torfem, będzie, co będzie.
A może zimę odwołają? U nas we Wrocławiu i tak większość mrocznej pory roku wygląda jak dzisiejszy dzień: temperatura około plus 5, mżawka albo deszcz, a jak nawet nie pada, grupy kożuch chmur skraca i tak niedługi dzień, ledwie koło południa pozwalając gasić światło w mieszkaniu :jeez:

Edytko, rozumiem, że w Jeleniej śniegu nie ma. Co nie znaczy, że u mnie nie spadł, często zaczyna się między dolna wsią a górna, tak że na samiutkim końcu musimy zakładać łańcuchy. Szkoda wielka by była, wyjeżdżając zostawiłam w zasadzie wszystko zielone. A tak to ominie mnie jedyny urok jesieni, te cudne złote i rubinowe drzewa przy naszej szosie... Mój pracodawca zadbał, bym za często nie miała wolnego weekendu, wiec ściągnę pewnie dopiero pod koniec miesiąca. A w niedzielę przed Wszystkimi Świętymi też pracuję - i nikt się o mnie nie upomni.

Małgosiu-Margo, też powinnam mieć łapy "pokazowe", bo muszę dużo pisać, i to przed krytyczna publicznością. Ale nie mam, tyle, że odkąd pasę się skrzypem, poprawił się stan mojej skatowanej skóry i pęknięcia "do żywego mięsa" się prawie nie trafiają.
Olu, ogniki i ja jesteśmy na siebie raczej skazani - nie dam rady ich wykarczować, pomijam brak sil na operowanie kilofem, ale ma tak grube i tak kolczaste gałęzie, ze staram się nie zbliżać zbytnio. Korona cierniowa po prostu...

Jak zaznaczyłam wyżej, ustabilizował się klimat mroczno-jesienny, dobrze, że bez przymrozków, bo wyciąganie dalii z tego błocka nie byłoby rozkoszą... A mam jeszcze i kanny - nie zdążyły zakwitnąć w tym roku. Gramolą się jakieś krokusy jesienne - też nie wiadomo, czy wygramolą.
Zwlekam, jak mogę, z ewakuacja donic tarasowych, wciągnęłam tylko cytrynę - i natychmiast, bidula, zrzuca część liści. Mimo ze stoi w kuchni, przy drzwiach na taras (szklanych), czyli ma jasno )ha ha ha!) i relatywnie chłodno. Wie ktoś, co z tym fantem? W zeszłym roku też sie mocno ogołociła, plus tarczniki już w blokach startowych...
Za to mój niewielki póki co ołownik chwycił drugi oddech, poobcinany i prawie bezlistny kwitnie, choć kwiatki bledsze i wątlejsze, niż na dworze.




Jakby się komu podobał, licytujemy w wątku bazarkowym jego "córeczkę" - na psy oczywiście.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Bozi, Dorota15, zeberka363

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 13 Paź 2016 09:10 #505819

  • broja
  • broja's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Ogród od nowa
  • Posty: 1028
  • Otrzymane dziękuję: 981
Aniu co prawda w Jeleniej śniegu jeszcze nie było, ale w Karpaczu górnym też nie!za to na Samotni zaspy już ok 1,5 metra (z tego co słyszałam). Ciągnie od gór strasznie już cały tydzień siąpi i jest okropnie wilgotno. Chciałam wysadzić jeszcze do 15 października czosnek, ale chyba mi się nie uda......
Z jednej strony to dobrze, że pracodawca dba o godziny bo u nas w szkołach "czyste" etaty (zresztą w bibliotekach nigdy nie ma więcej- zapchaj dziury i zastępstwa za darmo "opieka" w czytelni tak to się nazywa)- szkoda gadać :jeez: nie wiem skąd mają dane ludzie ile zarabiają nauczyciele? ale ja córce powiedziałam, że skoro didżej zarabia za 8 godz 600 zł to ja nie wiem po co było się uczyć i kończyć wszystkie te kursy studia i kwalifikacje- trzeba było zainwestować w sprzęt i żyć :angry: a nie wegetować.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 13 Paź 2016 14:13 #505850

  • dala
  • dala's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Strefa 7a
  • Posty: 4680
  • Otrzymane dziękuję: 4066
Aniu, zimnica straszna się zrobiła, szaruga i klimat depresyjny...No cóż, z upalnego lata przeskoczyliśmy od razu w smutną jesień :(
Pozytyw jest taki, że w końcu popadało i rośliny odżyły :flower2: Tarasowce w większości już w piwnicy; wstrzymuję się tylko z oleandrami - one mogą stać do przymrozków.
A kanny to Ci nie zakwitły w górach czy we Wrocławiu? Bo moje, sadzone w maju do gruntu bez podpędzania, kwitną non stop od lipca :flower1:
Pozdrawiam i zapraszam do mojego ogrodu!
Ogród Dali '2019
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 13 Paź 2016 15:24 #505862

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Online
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83496
Edytko, troszkę mnie podniosłaś na duchu, jeśli nie było dużego spadku poniżej zera, nawet róże powinny sobie poradzić. Najbardziej zal tych pąków na New Dawn, dla mnie wcieleniu różanego wdzięku i subtelności.
O płacach, Edyto, lepiej zmilczmy. Te niedzielne zajęcia są w moim etacie, jak najbardziej...
A z tym Twoim przykładem... jeśli ten DJ zarabia tyle przez 20 dni (albo nocy ;) )w każdym miesiącu, to jest kwota, ale myślę, że taka sytuacja nie jest częsta. Raczej dorywczo ma okazję. Jeśli robi to legalnie, musi opłacić ZUS, podatki, kupić nietani sprzęt, środek lokomocji do przewożenia maneli... Tak sobie myślę. Może błędnie. Ale on pewnie myśli: taka kobita w bibliotece, tylko sobie siedzi i czyta ;)
Ależ daleko odbiegłam od tematu... :oops:

Dalu, moja Agnieszka 18 września wróciła z Finlandii, gdzie miała beznadziejne pogodowo lato - i 18 zaczęło padać. Pada właściwie co dzień, dodatkowo ziąb przedostający się przez wszelkie okrycia, moja glina tak rozmokła, że psy ganiając się żłobią koleinę w trawniku. Zmilczę, co przynoszą na łapach - wznowiliśmy tryb mycie łap po każdym wyjściu - a i tak mam w łóżku przegląd geologiczny :jeez: . Kanny nie zdążyły zakwitnąć tu, w mieście - ale sadziłam je początkiem czerwca, i to okropnie wysuszone. Bo już miałam wyrzucić, a znalazło się miejsce do zapełnienia "byle czym". Przynajmniej wielkie i sztywne łodygi hamowały moje burki. Podobnie dwie późno sadzone (i wykopywane oraz podjadane, zgadnij przez kogo :mad2: ) dalie - mają moc pąków, ale nie wiem, czy dadzą radę...
Dziś korzystając z wolnego dnia i przerwy w opadach zmobilizowałam się na tyle, że wygrabiłam liście spod obu lip, tych, co odbierają mi słońce od południa. Ponieważ lato było wiadomo jakie, część liści po prostu zeschła i spadła, mimo że zasadniczo drzewa są nadal całkiem zielone. Dawno chciałam je zebrać, zgrabienie wszystkiego na raz , gdy serio zacznie się "zrzucanie garderoby" przerasta mnie o głowę. To mój dzisiejszy "udój" - maleńki przedsmak tego, co mnie czeka. No nie lubię jesieni, nie lubię absolutnie.



To, co w worach, to zaprawdę nie są suche, złociste listeczki. Ręce zgrabiały mimo podwójnych rękawic.

Lada moment rozbiorą się magnolie, potem cała reszta.
Ostatnio zmieniany: 13 Paź 2016 15:27 przez Łatka.
Temat został zablokowany.

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 15 Paź 2016 00:15 #506078

  • Margo2
  • Margo2's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3514
  • Otrzymane dziękuję: 1577
Dzisiaj też grabiłam, ale liście orzecha.
W sumie mam niewiel drzew liściastych, tylko czereśnia i orzech
Liście czereśni też zostawiam w workach do przekompostowania
Potem takie liście daję pod rośliny leśne.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 15 Paź 2016 08:56 #506090

  • Forumowa Żabula
  • Forumowa Żabula's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 8500
  • Otrzymane dziękuję: 3492
A ja dzisiaj mam do zasadzenia żurawkę, hostę i narcyzy. Muszę się sprężać, bo ponoć mam w moim rejonie dzisiaj padać. :dazed: :)
Dobrego dnia. Pozdrawiam.
Temat został zablokowany.

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 17 Paź 2016 20:41 #506535

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Online
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83496
Małgosiute wory na szczęście zabiera przedsiębiorstwo śmieciarskie, raz na dwa tygodnie.
Cóż ja bym poczęła z takimi ilościami! W zeszłym roku liczyłam, uzbierało się coś ponad 30. A ani nie za bardzo mam gdzie wysypywać, ani nie chcę sobie wysiewać milionów lip, klonów, nie licząc innego dobra siewnego naniesionego przez wiatr.
Do niedawna byłam przeświadczona, że nie mam zbyt wielu drzew, ba, konsekwentnie eliminowałam stare, parszywe jabłonki i grusze, zeszłej jesieni ścięłam większość na wpół zdziczałej brzoskwini, po pożarciu przez Lutnie tylu pestek, że już była na stole operacyjnym... A tu nagle się okazuje, że jest komu sypać liśćmi, oj jest :jeez:




Tu widać choć częściowo śmieciarzy. ;) A więc śliwa wiśniowa - jeszcze niedawno (tylko jakieś 10 lat temu ;) ) malutka. Obok magnolia - Yellow River - do pierwszego piętra. Nie wiem, kiedy przestała być wątłym drzewkiem. Za nimi, tylko trochę widoczna, glicynia, ta mniejsza ;) zasłaniająca taras przez blokowiskiem. Zupełnie nie widać milinu, największego żywego organizmu w moim ogrodzie - porasta prawie całkowicie 2 ściany domu. Przed ścianą garażu (sąsiadów, nie mojego) troszkę już łysa wiśnia sakura. Na lewo magnolia Soulange`a, prawie dwudziestoletnia, rośnie co prawda troszkę wyżej, ale spokojnie dochodzi do pierwszego piętra. Psy ganiają się wokół "wyspy" z młodym judaszowcem, nie tak młodym, silnie ciętym, za to gęstym miłorzębem i resztką brzoskwini - z setką "dzikich" pędów.
I to sama sobie strzeliłam w kostkę :supr:
Pomijam całą drobnicę, jak dwuletnia paulownia czy mini-czeresienki plus nektaryneczka przeznaczona na taras. Milczę o wielkiej glicynii i 4 magnoliach przed domem. Sam tego chciałeś, Grzegorzu D.
No i te dwie wielkie lipy, których nie chciałam, nie chce i nie będę chciała :jeez:

Dziś mimo ziąbu skorzystałam z przerwy w deszczu i pomalowałam nowe trejaże (widoczne z tyłu, oparte do malowania). Nabyte w sobotę, po uporczywym molestowaniu mojej połowy. Może uda się go hm, zmobilizować i zmontuje trejaże przed zimą? :think:
Nie są to jakieś wielkie konstrukcje, ale jeden musi utrzymać mojego młodego i ekspansywnego, jak to młodzi, Alchymista. Drugi - delikatniejszego Elfe. Alchymist jak się będzie bardzo rozpychał, pójdzie jeszcze na kikut starej jabłonki, do pary z Błękitnym Aniołem. Dobrze będzie?

Krystyno, udało się posadzić rośliny?
Ostatnio zmieniany: 17 Paź 2016 20:42 przez Łatka.
Temat został zablokowany.

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 18 Paź 2016 09:42 #506589

  • Aszka
  • Aszka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 2491
  • Otrzymane dziękuję: 2655
Aniu, w złej pogodzie malowałaś? Kupiłam środek do impregnacji mojego ogrodzenia tarasu i nie wiem czy teraz czy wiosna panele zaimpregnować. Teraz mi sie nie chce a wiosna inne roboty ...ot dylematy
Lipy nie chcesz? ja bym ją wolała od jesiona który też śmieci.Całe podwórko w kołderce z liści
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 18 Paź 2016 10:02 #506596

  • Łatka
  • Łatka's Avatar
  • Online
  • Moderator
  • Posty: 19999
  • Otrzymane dziękuję: 83496
Tak, Olu, malowałam Sadolinem, mam doświadczenie, bo domek w górach przecież cały drewniany i wciąż wymaga konserwacji.
Na każdym środku jest napisane, jakie są granice temperatur, dla Sadolinu to chyba +5. W dodatku to tylko małe kratki, nie zależy mi (i nie mam nadziei) żeby przetrwały dziesięciolecia. Tak - żeby Polska nie zginęła. Ale z balustradą tarasu (jeśli Cię dobrze rozumiem) to poważniejsza sprawa, sprawdź po prostu, jakie parametry ma Twój impregnat.
Te lipy to jest totalna porażka. Po pierwsze - nawet nie są ładne. Odziedziczone z dobrodziejstwem inwentarza, rosły już w wczesnych latach sześćdziesiątych, gdy mój ś.p. teść zaczynał budowę. W tej chwili - sporo wyższe, niż okoliczne budynki, ale gałęzie mają tylko od mojej strony, bo sąsiedzi zza płotu samowolnie obcinają wszystko, co wychodzi na ich teren. Wygląda to karykaturalnie. Wiem, mogłabym iść na ostro z sąsiadami - ale to nie mój sposób na życie. Zresztą nic gorszego niż skonfliktowany sąsiad.
Lipy nie tylko zrzucają liście, od czerwca mam przekwitnięte kwiaty, "spadochrony" nasienne, spadź - w dowolnych ilościach. Pod nimi - goła ziemia, nic tam nie wyrośnie. Zabierają też większość południowego słońca, dobrze, że okna w domu mam wschód/zachód, na lipy "patrzy" tylko łazienka.
No, jesionu w miejskim ogrodzie też bym raczej nie chciała, ale ten to przynajmniej wolno rośnie ;)
W Karkonoszach oczywiście, proszę bardzo, i lipy, i dęby, i jawory - jesion jakiś też się znajdzie. I wielkie dzikie czereśnie - ale tych się częściowo pozbyliśmy - rosnąc nad domkiem stanowiły realne zagrożenie w czasie wichury.
Temat został zablokowany.

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 18 Paź 2016 11:28 #506600

  • Ave
  • Ave's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 832
  • Otrzymane dziękuję: 395
To bordowe drzewko przy domu to śliwa wiśniowa ? 10 letnia ? :woohoo: No to sobie posadziłam "małe drzewko"... chociaz moja ma już sporo latek, a jakoś mało przyrasta.... tniesz tą swoją śliwę, bo taka gęsta ? a moja bardziej drapichrust.
Ewa
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 18 Paź 2016 19:37 #506680

  • sierika
  • sierika's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Natury nie oszukasz,czyli moje dojrzewanie do eko
  • Posty: 4104
  • Otrzymane dziękuję: 4954
Nie widać bardzo, że masz tyle liściastych drzew i pnączy :whistle: ukrywają się skrzętnie. Nie znoszę grabienia liści, kolek brrr. Na szczęście u mnie tyle ich nie ma chociaż rosną....rosną. Za ti iglaków do obłędu a one wbrew pozorom sypią ostro i często.
Temat został zablokowany.
Za tę wiadomość podziękował(a): Łatka

Rozszczepiona jaźń i psy ogrodnika 18 Paź 2016 22:21 #506717

  • Margo2
  • Margo2's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3514
  • Otrzymane dziękuję: 1577
Ja liści, które spadną na rabaty nie sprzątam. Zostawiam na zimę jako okrywę
Dlaczego nie chcesz lip?
Ostatnio zastanawiałam się nad ich kupieniem.
Oczywiście odmianę, która nie rośnie tak wielka jak rodzime drzewo
Temat został zablokowany.


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.598 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum