Kochani, czekałam i zwlekałam z otwarciem nowego wątku, cały czas łudząc się, że wiosna w końcu nadejdzie
A tu - kicha
Zimno, mokro, szaro, buro i ponuro
Jakieś wprawdzie światełko w tunelu jest, ponieważ na przyszły tydzień prognozy przewidują pond 10 stopni, ale marne to pocieszenie...
Aż tu dzisiaj dojrzałam już ostatecznie do powrotu 'na łono' Forum
I to dojrzałam dosłownie, ponieważ 5 kwietnia od jakiegoś czasu obchodzę urodziny
'Obchodzę' to może zbyt duże słowo, ale staram się brać to na klatę i z godnością przyjąć do wiadomości, że jestem o rok ...no, właśnie - dojrzalsza
W tym roku to jest nawet ładna, okrągła rocznica, ale -proszę- nie drążmy już tego tematu
Zazwyczaj w dzień moich urodzin jest już pięknie, wiosennie, kwitną krokusy, tulipanki botaniczne, ciemierniki; wczesna azalka, migdałek i magnolia gwiaździsta szykują się do kwitnienia, a ogród jest posprzątany i poprzycinany po zimie. Zawsze też dostaję moje ukochane fiołeczki, które niezmiennie stoją w kieliszku na moim nocnym stoliku i pachną, pachną...
No, dobra, koniec tego marudzenia i rozczulania się! W ramach poprawy humoru zakupiłam sobie słodką sukienkę (letnią, oczywiście) i zamówiłam świetne mebelki do ogrodu. I wróciłam ze swoim wątkiem, więc - koniec zimowego letargu i marazmu!
Mój ogród większość Oazowiczów świetnie zna, moją historię też, więc napiszę króciutko dla nowych Forumków:
Od 10 lat mam 1000m ogród w Sobótce koło Wrocławia, ale tak naprawdę zajmuję się nim od 5 lat. Wtedy to, w 2008 roku przeprowadziliśmy się z Wrocławia i zaczęła się nasza przygoda z ogrodem.
I dom, i ogród są dojrzałe, żeby nie powiedzieć - stare; niektórzy mówią 'z duszą' i chyba to określenie bardziej mi się podoba. Więc remontując dom i zajmując się ogrodem, robiłam wszystko, by zachować tę 'duszę', czyli ich naturalny charakter. W ogrodzie rosły już wiekowe drzewa, głównie owocowe i trochę krzewów, oraz bylin. Co mogłam - zostawiłam (drzewa nie wycięłam ani jednego!) i zaczęłam swoje gospodarowanie. Powolutku, powolutku kształtowały się moje gusty, moja filozofia ogrodowania. Nie ukrywam, że niedoścignionym wzorem są dla mnie ogrody angielskie...
Lubię, kiedy ogród jest bujny, a rośliny dorodne. Nie mam ciągot kolekcjonerskich, nie znam wielu nazw odmianowych, a znaczników w ogrodzie nie toleruję. Uwielbiam, gdy rośliny tworzą duże plamy kolorystyczne i dlatego staram się nie sadzić ich pojedynczo, w jednym lub dwóch egzemplarzach. Denerwuje mnie widok gołej ziemi, więc albo sadzę bardzo gęsto (a potem rozsadzam), albo wykorzystuję rośliny zadarniające. Nie stosuję chemii w ogrodzie pod żadną postacią! Zaprzyjaźniłam się za to z kompostem, obornikiem, gnojówkami, Bioseptem, mydłem potasowym...
I jest dobrze - rośliny rosną zdrowe i dorodne, a jak nie chcą rosnąć, to ...trudno
Teraz troszkę doskwiera mi brak słońca w ogrodzie, bo większość roślin, które już rosną, albo mogę sadzić, to roślinki cieniolubne. Miłośnicy host byliby chyba zadowoleni z takich warunków...
Moje hosty zresztą też są zadowolone, podobnie jak azalki, rododendrony i inne kwasoluby
Ale gdzie tu sadzić ukochane lilie, które potrzebują więcej słoneczka?
Mam pewną satysfakcję, że z kompletnego ignoranta ogrodniczego powoli staję się OGRODNIKIEM pełną gębą i nawet od czasu do czasu komuś podoba się to, co robię. M.in. o moim ogrodzie można było poczytać w Działkowcu, Moim Piękny Ogrodzie, Ogrodach, Werandzie (
www.weranda.pl/ogrody/male/13729-zielono-zakreceni).
Pozwólcie więc, że kilka pokażę kilka fotek ogrodu, widzianego oczyma profesjonalego fotografa; ja nie umiem robić takich zdjęć.
...i na koniec fotka mojego M. p.t. 'Dala w kwietniowym ogrodzie' (ale to koniec kwietnia zeszłego roku)