Kasiu- wczoraj z trudem zasnęłam i chyba tylko dlatego, że poprzedniej nocy spałam 3 godzi- więc tym razem po prostu padłam.. Ale zanim to się udało, to wiatr huczał o szyby, dzwoniły cholerne dzwonki u sąsiadki pod dachem, w kominie wiatr gwizdał. Dziś nie lepiej- wichura przeplatana to wiatrem, to drobnym gradem.. Chwilami za oknem jest tak głośno, jakbyśmy na dworcu jakimś mieszkali
mam nadzieję, że juz odchodzi od nas ten front, bo męczące to jest bardzo!
Krzysiu- to fakt, że gdyby wiosna trwała cały czas, to przestałoby sie ją doceniać. Ale ja do doceniania nie potrzebuję -20* i zasp wyższych ode mnie
Ogrzewanie taaaaak, temat rzeka. Mam nadzieje, że faktycznie to efekt pierwszego sezonu- chociaż wydawało mi sie, że skoro dom stał 2 lata to już dawno wysechł, w upalne lato się nagrzał.. ale jak widać to nie tak działa.
Iwonko- dziękuję serdecznie! Jak Ty przeżywałaś swoje smutki i rozpacz, to ja jeszcze z Zakusiem siedziałam i opowiadałam Mężowi, jaka Cię spotkała tragedia. Niestety- i u mnie w sercu pustka wkrótce nadeszła.. Codziennie mijam grób Zakusia, często o nim myślę i strasznie tęsknię!
Widziałam oburzającą wypowiedz w twoim wątku- nie zdążyłam się odnieść, ale mam nadzieję, że szybko odrzuciłaś od siebie tamte złe słowa.
Psiaki to członkowie rodziny- tym bliżsi, że całkiem od nas zależni i naszej troski, kocha się te psiaki czasem jak dzieci, a każdą chorobę przeżywa mocniej, bo psina się nie poskarży- strata zawsze boli! Jesli ktoś był związany z psiakiem mocno, to takie przeżywanie nie dziwi
Daj sobie prawo przeżywać tak, jak czujesz.. ja się już nie kładę spać z płaczem i nie mam po obudzeniu pierwszej myśli, że Zakuśka nie ma- co nie zmienia faktu, że brakuje mi go bardzo, bo to była moja największa przylepka i pierwszy psiak tak prawdziwie przywiązany i kochający całym sobą.
Pewno pojawi się z czasem nowa psina, ale Zakuś ma swoje miejsce w sercu- może to brzmi śmiesznie i górnolotnie, ale tak jest, kochałam tą moją Łaciatą Gapcię.
mam nadzieję, że ten rok nam obu przyniesie ukojenie w smutkach, jakie nas spotkały
Haniu- odpoczęłam, ale sama nie wiem, czy tak naprawdę. W sobotę niby nic nie robiłam, a dziś byłam tak kompletnie rozbita, boli mnie wszystko- mięśnie nóg i pleców, trochę głowa- jakbym wczoraj w jakimś maratonie brała udział.
jedyne, na co się zdobyliśmy, to wyprawa do sklepu i zamówienie wykładzin.
Malowania oczywiście nie robiliśmy- ja ledwo sama siebie dzwigam z kanapy, a jakbym jeszcze miała malować
Może to ten cholerny wiatr i niewyspanie powoduje, że jestem jak dętka
Gdyby się dało jeszcze na serio poniedziałek odłożyć- chociaż do środy..
Wiało wczoraj paskudnie- nie mogłam ognia w kominku opanować.. U nas wiatr ma sporą przestrzeń do nabrania rozpędu i chwilami było dość nieprzyjemnie. Na szczęście kable elektryczne w naszej gminie są ziemne- więc tu strachu nie ma. W ogrodzie też obyło się bez strat- ale nie powiem, z obawą wyglądałam po obudzeniu przez okna..
Zobaczymy, jak to będzie z ogrzewaniem w kolejnych sezonach. Co do izolacji- to zainwestowaliśmy w dobrą wełnę i styropian, planując ciepły dom. Mam jednak wrażenie, że montażyści parapetów zewnętrznych chyba pokpili sprawę- mam nadzieję, że elektryk przywiezie w końcu kamerę termowizyjną i popatrzymy sobie, czy gdzies są jakieś rażące błędy i czy można jakos to poprawić na przyszłość
Mąż się śmieje, że mam obsesję, ale nie po to płaciliśmy drożej za materiały o lepszych parametrach, nie po to upominałam ekipy, żeby robiły starannie i jak tylko mogłam, to sprawdzałam- żeby teraz wychodziły jakieś niedoróbki, które zrobili pod naszą nieobecność
Zresztą drobne niedoróbki to wychodzą na każdym kroku- jednak jak np z niezbyt gładkim miejscami tynkiem mogę sie pogodzić, to z błędami w izolacji domu już nie za bardzo
Pozostaje się jedynie cieszyć, że mamy teraz tą zimę- niezimę..
Chociaż przypomniało mi się, o czym opowiadał serwisant pieca. Zdarza się, że jak są okresy ocieplenia i każdy liczy, że rachunek będzie niższy- a tu niespodzianka, niewielkie różnice.. To podobno gaz w takich okresach jest puszczany z wypełniaczami, które obniżają kalorycznośc.. Niby powinnaś pobrać mniej, bo za oknem cieplej.. ale skoro gaz mniej kaloryczny to musisz wziąc więcej niż by wynikało z temperatury i nabijasz puste metry sześcienne.. Generalnie- jak by nie było, to "oni" i tak swoje od nas wezmą..
Wspomniał o tym, bo już zdarzało mu się w okresach ocieplenia jeździć do klientów podejrzewających rozszczelnienie instalacji, bo byli zaniepokojeni zbyt dużym poborem gazu gdy za oknem ciepło.. I podobno to występowało u klientów z różnymi piecami, a w zbliżonym czasie.
Najbardziej zauważała to firma, która na hali produkcyjnej utrzymuje całą dobę stałą temperaturę i co 2 tyg sprawdza licznik gazu- było ocieplenie, a ilość gazu prawie się nie zmieniła w stosunku do mroźnych okresów, przy utrzymywanej w hali stałej całodobowo temperaturze. Przypadek.. teoria spiskowa..?
Jakkolwiek jest, to i tak niewiele się z tym zrobi. Jedynie można dbać o izolację domu i dlatego ja tak ciągle śledzę i tropię ewentualne miejsca problematyczne- jakoś nie mam ochoty dorabiać gazowni
Czyli co- byle do wiosny!